Tymczasem ostateczny kształt podatku od plastiku nadal się wykuwa. To zresztą chwytliwa nazwa obiegowa, KE nazywa te opłaty „zasobami własnymi" opartymi na niepoddawanych recyklingowi odpadach opakowaniowych z tworzyw sztucznych. Opłaty mają motywować państwa do poprawy systemów recyklingu, a składki – wspierać budżet EU, drenowany przez pomoc antykryzysową. Aktualna stawka 0,8 euro za kg nieprzetworzonych odpadów o mało co nie wzrosła do 2 euro – taka propozycja padła na wrześniowej sesji Parlamentu Europejskiego. Jednak, jak informuje Bruksela, już teraz Polska może być piątym płatnikiem w UE.
– Według wyliczeń bez ulg podatkowych Polska będzie płacić 429 mln euro rocznie, to bardzo dużo, powyżej nas jest tylko kilka krajów: Hiszpania zapłaci 529 mln euro, Włochy 836 mln, Niemcy 1325 i Francja 1370 mln euro rocznie – mówi Konrad Nowakowski, prezes Polskiej Izby Odzysku i Recyklingu Opakowań. Jeśli faktycznie, zgodnie ze stanowiskiem ministerstwa finansów przekazanym „Rzeczpospolitej", Polska zapłaci to z budżetu, to te ok 2 mld zł powinny już być planowane w budżecie na przyszły rok.
Negocjacjom ewentualnych zniżek zaszkodziła fatalna opinia nt. praworządności w Polsce. Podczas wstępnych ustaleń budżetowych na Radzie padły ustne deklaracje, że kraje biedniejsze otrzymałyby redukcję do 50 proc. z tej kwoty, ale Polska oszczędzi wg resortu finansów jedynie 117 mln euro, a może stracić i te zniżki. – W kontekście dyskusji o praworządności coraz głośniejsze są opinie, że tych ulg jednak nie powinno być – mówi Nowakowski.
Można też spodziewać się wzrostu kosztów gospodarki odpadami. Wspomniana dyrektywa o jednorazowym plastiku wymusi przymocowanie korków do butelek od napojów, a zmiana linii produkcyjnych kosztuje. Wzrost kosztów wywoła planowane połączenie pliku kontrolnego (JPK) z ewidencją odpadową prowadzoną w elektronicznej bazie danych o odpadach (BDO). To obciąży recyklerów, którzy prawdopodobnie zażądają więcej pieniędzy od firm wprowadzających opakowania na rynek.
Popyt będzie – dajcie recyklat
Firmy z sektora tworzyw sztucznych nie spodziewają się spadku popytu na swoje produkty, niektóre, jak dostawcy części do samochodów elektrycznych, czekają raczej na eldorado. Zauważają, że zmiany już są – rosną wymagania klientów co do używania recyklatu w produktach.
– W zakresie popytu na opakowania z tworzyw nie spodziewamy się spadku popytu – mówi Lech Skibiński, prezes giełdowej Korporacji KGL. O podatki od plastiku się nie martwi, bo jego firma może produkować opakowania w 100 proc. z recyklatu i pracuje nad kolejnymi. – Opracowujemy technologię produkcji folii monomateriałowej z poliestrów, zdatną do pełnego recyklingu, która nadaje się na termoformowalne opakowania MAP dla żywności – mówi Skibiński.