Koniec polskiego Neckermanna. Rywale szybko podzielą tort

Dobrze prosperujące biuro podróży pogrążyły kłopoty jego właściciela, koncernu Thomas Cook.

Aktualizacja: 26.09.2019 12:31 Publikacja: 25.09.2019 21:00

Za granicą zostało 3,6 tysiąca polskich turystów Neckermanna

Za granicą zostało 3,6 tysiąca polskich turystów Neckermanna

Foto: materiały prasowe

Spółka Neckermann Podróże Polska wchodzi w skład niemieckiej spółki Neckermann Reisen, a ta z kolei należy do koncernu turystycznego Thomasa Cooka, który w poniedziałek ogłosił zakończenie działalności.

Czytaj także: Wiceprezes Itaki: ta upadłość to problem głównie Wielkiej Brytanii i Niemiec

Czytaj także: Pierwsi klienci niewypłacalnego Neckermann Polska wrócą dziś do kraju

Neckermann prowadził w Polsce działalność od 1996 roku. Przez wiele lat utrzymywał się w pierwszej trójce biur podróży pod względem wielkości przychodów i liczby klientów. Przy tym dobrze zarabiał i odkładał zyski na fundusze własne. Później przyszły gorsze lata. Mimo gwałtownych zmian na rynku i ekspansji tanich linii lotniczych, firma trwała przy swoim modelu zarządzania i wysokich cenach. W ostatnich trzech latach traciła pozycję na rynku i przynosiła straty - największą, 12,3 mln zł, w 2018 roku (rok obrachunkowy skończył się we wrześniu). Mimo to nadal miała w kasie 22,9 mln zł.

Ubiegły rok zakończyła z przychodami wielkości 206,4 mln złotych i 106,8 tysiąca obsłużonych polskich klientów. Dało jej to siódme miejsce w kraju pod względem przychodów i szóste, licząc według liczby klientów (dla porównania – największa Itaka miała 2,5 mld złotych przychodu ze sprzedaży imprez turystycznych i 915 tysięcy klientów).

Ponad rok temu na czele polskiej firmy stanął Maciej Nykiel (wcześniej pracował w TUI i Fly.pl, jest specjalistą od e-commerce), który zaczął wdrażać zmiany w zarządzaniu, sprzedaży i marketingu. Spółka miała szanse na ponowny wzrost, a przynajmniej na odzyskanie rentowności. W takim momencie zastał ją jednak upadek Thomasa Cooka.

Z naszych informacji wynika, że kierownictwo Neckermanna szukało w ostatnich dniach rozwiązania, które pozwoliłoby podtrzymać działalność biura jako niezależnej spółki. Nie znaleziono jednak sposobu, by wyodrębnić je ze struktur koncernu. O ile bowiem polska spółka była samodzielna, jeśli chodzi o sprzedaż, marketing, a nawet czarterowanie samolotów, o tyle była w sieci powiązań koncernowych w kwestii kontraktowania hoteli. To koncern się z nimi rozliczał, a Neckermann płacił mu za noclegi swoich klientów. Tej przeszkody nie dało się pokonać.

Klienci nie stracą ani złotówki?

Mimo drastycznych opowieści turystów, od których hotelarze żądają zapłacenia z własnej kieszeni za noclegi, żaden klient nie powinien ucierpieć. Idea zabezpieczeń finansowych jest taka, żeby każdy turysta dokończył wypoczynek, zgodnie z umową jaką zawarł z biurem. Marszałek województwa mazowieckiego dysponuje 25 milionami złotych gwarancji wystawionej Neckermannowi przez polski oddział francuskiej firmy ubezpieczeniowej Allianz Partners. Może nimi opłacać hotele za granicą i samoloty. Przy czym, jak zapewnia prezes Neckermanna, wszystkie czartery, a tym bardziej rejsy regularne, są opłacone.

Za granicą zostało 3,6 tysiąca osób, najwięcej w Hiszpanii, Portugalii, Francji, Włoszech, Chorwacji i Turcji.

Na 14 tysięcy szacuje z kolei touroperator – według informacji urzędu marszałkowskiego – liczbę klientów, którzy nie będą już mieli szansy wyjechać, a wpłacili wcześniej zaliczkę na wycieczkę lub wręcz zapłacili za nią całą sumę. Te osoby powinny zgłosić się do ubezpieczyciela z dokumentami potwierdzającymi zawarcie umowy z biurem podróży i wpłacenia pieniędzy. Zgodnie z ustawą o imprezach turystycznych ich sprawy powinny być rozpatrzone w ciągu nie więcej niż trzech miesięcy. Po tym okresie powinni odzyskać wszystkie pieniądze. Jeśli więc planowali wyjazd w przyszłym roku, będą mogli jeszcze zdecydować się na ofertę innego biura.

Pieniędzy na pewno wystarczy, jeśli bowiem skończyłaby się gwarancja, jest jeszcze Turystyczny Fundusz Gwarancyjny, w którym leży 137 milionów złotych.

Rynek nie znosi próżni

Trzęsieniem ziemi jest upadek turystycznego kolosa dla hoteli w odwiedzanych przez turystów krajach. Niektóre z nich blisko współpracowały z Thomasem Cookiem, tak blisko, że rezerwowały na jego potrzeby 50, 60, a nawet 70 procent miejsc. Teraz nagle straciły klienta. - To jest okazja dla nas, touroperatorów – przyznaje anonimowo jeden z menedżerów dużego polskiego biura podróży. - Hotele będą tanieć, a ich właściciele będą łatwiej się zgadzać na dodatkowe warunki, na przykład udzielanie wyłączności na dany rynek.

Ale nie musi tak być. Touroperatorzy z całego świata już zwietrzyli biznes. Największy konkurent Thomasa Cooka, TUI ogłosił dzisiaj, że powiększa flotę samolotów na zimę, by sprostać popytowi, jaki pojawi się na wycieczki zorganizowane po upadku brytyjskiej firmy - pisze Bloomberg. Prezes Grupy TUI Fritz Joussen spodziewa się, że w nadchodzących miesiącach popyt na usługi jego firmy wzrośnie. Jego zdaniem zniknięcie z rynku Thomasa Cooka stwarza pozostałym graczom „znaczące możliwości". I przypomina, że rynek podróży zorganizowanych wart jest w Europie 47 miliardów dolarów.

Prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki i dyrektor biura Exim Tours Sławomir Szulc też nie ma wątpliwości, że miejsce Neckermanna szybko zajmą inne biura, które przyciągną jego klientów. Próbuje to już robić Rainbow. Biuro ogłosiło, że każdy, kto pokaże, że miał umowę z Neckermannem, dostanie 10 procent zniżki na każdą z dostępnych w ofercie biura imprez letnich w 2020 roku i 20 procent na imprezę zimową.

Przedstawiciele branży nie obawiają się, że upadek znanej firmy położy się cieniem na innych biurach. – Neckermann, jeśli nawet był rozpoznawalny, to jednak nie miał dużego udziału w sprzedaży imprez lotniczych – zauważa wiceprezes Itaki Piotr Henicz.

I powołuje się na obserwacje Itaki. – Choć media piszą o trudnościach Neckermanna od kilku dni, to nie widzimy żadnej zmiany w zachowaniach konsumentów. Jeśli chodzi o sprzedaż wylotów październikowych, na zimę 2019/2020 i na lato 2020, wszystko jest na normalnym poziomie. Od 2012 roku, kiedy mieliśmy liczne upadki biur podróży, nasza branża wyraźnie się ustabilizowała – wskazuje.

Chińczycy nie uratowali operatora

Thomas Cook upadł m.in. dlatego, że jego największy akcjonariusz, chiński holding Fosun Group, zrezygnował z prób ratowania go. W sierpniu 2019 r. Thomas Cook dogadał się z Fosun Group w sprawie pakietu ratunkowego wartego 900 mln funtów. Połowę tej sumy miał wyłożyć Fosun, a połowa miała zostać uzyskana od banków oraz innych inwestorów. Szybko ta umowa okazała się jednak „dziurawa". Już w sierpniu doradcy z firmy FTI Consulting zwrócili uwagę zarządowi Thomasa Cooka, że spółka będzie potrzebowała dodatkowo 200 mln funtów, by zapewnić sobie finansowanie w sezonie zimowym. To zostało zignorowane i pod koniec sierpnia przyjęto plany rekapitalizacji spółki.

W połowie września grupa 17 pożyczkodawców zaczęła się jednak domagać od spółki Thomas Cook 200 mln funtów. Fosun uznał, że nie będzie wykładał dodatkowych pieniędzy, by ratować to biuro podróży. „Fosun potwierdza, że jego stanowisko nie zmieniło się podczas całego procesu, ale niestety zmieniły się inne czynniki" – mówi komunikat chińskiego holdingu. Do Fosun Group należy 18 proc. akcji Thomasa Cooka. Chiński holding stał się udziałowcem tego operatora turystycznego w 2015 r. Była to część jego strategii, przewidującej wzrost inwestycji w turystykę pomiędzy Chinami a Europą. Spowolnienie gospodarcze skomplikowało jednak realizację tych planów.

Spółka Neckermann Podróże Polska wchodzi w skład niemieckiej spółki Neckermann Reisen, a ta z kolei należy do koncernu turystycznego Thomasa Cooka, który w poniedziałek ogłosił zakończenie działalności.

Czytaj także: Wiceprezes Itaki: ta upadłość to problem głównie Wielkiej Brytanii i Niemiec

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjedzie na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie