Branży kurierskiej czkawką odbija się trwająca od lat ostra konkurencja i wyniszczająca wojna cenowa, a ostatnio również brak pracowników: w magazynach, doręczycieli i kierowców. A sprawę komplikują dodatkowo drożejące paliwa.
To nie koniec podwyżek
Ceny za przesyłki w naszym kraju zjechały w ostatnich latach praktycznie do granic rentowności, co – w połączeniu z imponującą popularnością e-zakupów – zwiększyło zapotrzebowanie na usługi KEP.
O boomie mogą świadczyć wyniki InPostu. Spółka, za pośrednictwem kurierów i paczkomatów, w okresie od stycznia do maja br. dostarczyła 30 mln przesyłek. To aż o 42 proc. więcej niż rok wcześniej.
Gigantyczne zapotrzebowanie na usługi dostawy przesyłek – w połączeniu z trudną dla pracodawców sytuacją na rynku pracy – sprawiło, że firmy muszą rywalizować o kurierów. Deficyt osób skłonnych wykonywać ten zawód sięga kilku tysięcy. To sporo, biorąc pod uwagę, że w Polsce działa ok. 20 tys. kurierów (specjaliści szacują, że mniej więcej tyle samo samochodów pracuje wyłącznie dla sektora przesyłkowego). Operatorzy muszą kusić więc kurierów wyższą płacą. To z kolei sprawia, że niskie ceny za dostawę towarów kupowanych online muszą rosnąć. W tym roku już wszystkie główne firmy kurierskie w naszym kraju zwiększyły swoje cenniki. Podwyżki, w zależności od gabarytu przesyłki, sięgnęły nawet grubo ponad 20 proc. A to nie koniec. Wiele wskazuje, że będą kolejne. – Czas pokaże – sytuacja na rynku pracy jest dynamiczna – podkreśla Rafał Nawłoka, prezes DPD Polska.