Chodzi o statek „Marszałek Wasilewskij" do regazyfikacji LNG. W lutym w Kaliningradzie w obecności Władimira Putina został z wielką pompą uruchomiony pływający terminal gazowy o mocy 2,7 mld m3 gazu rocznie. To tyle, ile obwód potrzebuje. Władze ogłosiły, że teraz Kaliningrad jest bezpieczny i niezależny od gazu, który docierał do obwodu rurociągiem przez Litwę.

Trzy miesiące wcześniej do kaliningradzkiego portu zawinął zbudowany w Korei Płd. (stocznia Hyundai Heavy Industries) na zamówienie Gazpromu pływający terminal „Marszałek Wasilewskij". Przywiózł on LNG załadowany w Singapurze.

Kommersant poinformował, że utworzenie systemu alternatywnego zaopatrzenia w gaz obwodu kaliningradzkiego (1 mln mieszkańców) kosztowało Gazprom 85 mld rubli (dziś to 5,15 mld zł). Teraz jak pisze gazeta RBK gazowiec wyruszył w podróż do Rotterdamu (baza danych Marine Traffic). Dlaczego? Według ekspertów pytanych przez RBK, chodzi prawdopodobnie o zmniejszenie strat spowodowanych bezproduktywnym przestojem statku w Kaliningradzie. Gazowiec Gazpromu mógł zostać więc wydzierżawiony. Dzierżawcą ma być austriacki partner Rosjan - koncern OMV, który podczas tegorocznego forum w St. Petersburgu podpisał kontrakt na zakup od Gazpromu 1 mln ton LNG.

Drugą możliwością może być sytuacja, że na terminalu skończył się gaz i Gazprom musi kupić nową partię w jednym z europejskich terminali. A taki jest właśnie w Rotterdamie. Gaz LNG na wolnym rynku jest obecnie tańszy od oferowanego przez Gazprom z dostawą rurociągiem.