Aż 76 proc. firm z sektora małych i średnich firm nie korzysta z zapisów zmienionej ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych, która pozwala im na doliczanie dłużnikowi ustawowych odsetek bądź odzyskiwanie zaległych płatności na jego koszt – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Kaczmarski Inkasso przez Keralla Research.
Ustawa, która weszła w życie trzy lata temu, miała przeciwdziałać opóźnieniom w regulowaniu należności przez kontrahentów. Dała możliwość naliczenia 40 euro rekompensaty w razie opóźnienia w zapłacie. Wprowadzała też zasadę, że terminy płatności nie powinny przekraczać 60 dni.
Z grona ankietowanych mikro-, małych i średnich firm zaledwie co piąta (21,3 proc.) aktywnie korzysta z tych regulacji. W tej grupie najczęściej stosowaną praktyką jest doliczenie klientom ustawowych odsetek za opóźnienia płatności. W ten sposób postępuje 80,3 proc. przedsiębiorców. Drugim rozwiązaniem jest ustalenie maksymalnego czasu zapłaty, który nie przekracza 60 dni (31,1 proc.). Co ciekawe, zaledwie 9 proc. reprezentantów sektora MSP korzystających z ustawy obarcza swoich dłużników kosztami windykacji.
– Chociaż 71 proc. przedsiębiorców z sektora MSP nie otrzymuje płatności na czas, uznają to za całkowicie normalne zjawisko – zauważa Radosław Koński, dyrektor Departamentu Windykacji w Kaczmarski Inkasso. – Takie bagatelizowanie problemu prowadzi niestety do pogłębiania patologii, w jakiej funkcjonują polskie firmy.
Głównym powodem, dla którego badani nie decydują się skorzystać z dostępnych możliwości, jest uznanie, że opóźnienia nie są wystarczającym powodem, by zastosować zapisy ustawy wobec dłużników. Taki powód wskazało dwóch na trzech przedsiębiorców. Drugą przyczyną jest obawa o utratę kontrahentów. Dlatego właśnie ponad 35 proc. firm woli rozwikłać problem w inny sposób niż ten, który proponuje ustawa.