Sto lat samodzielnej polskiej branży ropy i gazu to dużo więcej aniżeli liczy ona u wielu innych czołowych dziś producentów surowców energetycznych. Świat stał się globalnym rynkiem i mając ropę i gaz możemy je wysłać praktycznie wszędzie.
Stąd strategia polskich koncernów nakierowana na zwiększanie nakładów na poszukiwania i wydobycie własne. Rosjanie z Gazpromu wciąż powtarzają, że Europa będzie potrzebować gazu z Rosji, bo sama wydobywa go coraz mniej. Rzeczywiście tak jest, ale też zapotrzebowanie na gaz ziemny spada.
Nie musimy więc zwiększać importu, by mieć w bród ropy i gazu. Na przykład strategia Grupy Lotos na lata 2017-2022 przewiduje „osiągnięcie wydobycia węglowodorów na poziomie 30-50 tys. boe/d (baryłek ekwiwalentu ropy naftowej na dzień)”.
W ten sposób zwiększając wydobycie ropy pochodzącej z własnych zasobów, Lotos realizuje program różnicowania źródeł zaopatrzenia w surowiec. To dodatkowo podnosi bezpieczeństwo energetyczne Polski.
W 2016 roku wydobycie węglowodorów przez Lotos w Polsce, Norwegii i na Litwie utrzymywało się na poziomie ok. 26,6 tys. boe/d. Był to najwyższy wynik w historii spółki.
Wydaje się, że perspektywicznymi w takiej strategii terenami są obszary regionu Warmii, Mazur i Powiśla. W 2013 r. Lotos Petrobaltic podpisał z PGNiG porozumienie o współpracy w działalności poszukiwawczej na koncesji Górowo Iławeckie (woj. warminsko-mazurskie), a także umowę o wspólnych operacjach w rejonie koncesji Kamień Pomorski, w północno-zachodniej części Polski.