Nowy minister spraw zagranicznych Zjednoczonego Królestwa, Boris Johnson w związku z objęciem teki rezygnuje z lukratywnego kontraktu z „Daily Telegraph", który gwarantował mu ok. 23 tysięcy funtów (czyli około 120 tys. złotych) miesięcznie za co tygodniowe komentarze publikowane w gazecie. Dawny burmistrz Londynu i wieloletni współpracownik „Daily Telegraph" nie rezygnuje jednak z pisania – po prostu nie będzie brał za to pieniędzy.

Jak zapewnia sam zainteresowany, nikt na niego nie naciskał w tej sprawie i decyzja była samodzielna. Zresztą, w 2009 roku był ostro atakowany po tym, gdy pełniąc funkcję burmistrza Londynu stwierdził, że na pisaniu dorabia „grosze". Te „grosze" od różnych kontraktów pisarskich i dziennikarskich sprawiły, że w ciągu minionych czterech lat Boris Johnson zapłacił milion funtów podatku tylko z tego tytułu.

Tymczasem w Polsce rząd wprowadza dobrą zmianę w odniesieniu do wynagrodzeń ministrów, parlamentarzystów i prezydenta. Wprowadza też zasadę, że dochody polityków zawsze rosną szybciej niż pensje Polaków, nawet jeżeli uwzględnimy, że dodatek funkcyjny jest uzależniony od wzrostu PKB.