Falenta pisze w liście do prezesa PiS, że kierowany względami patriotycznymi "razem z polskimi służbami" przez kilkanaście lat "tępił liczne przykłady rozkradania majątku państwowego".
"O mojej patriotycznej postawie funkcjonariusze służby zeznawali jako świadkowie w sądzie, który mnie skazał" – argumentuje.
Biznesmen pisze też, że jest to ludzie służb "lojalni wobec PiS" rozegrali aferę taśmową na korzyść partii rządzącej. Twierdzi, że gdy tylko wykrył fakt nagrywania VIP-ów przez kelnerów (ci zeznali, że to Falenta namówił ich na nagrywanie), skontaktował się z byłym skarbnikiem PiS Stanisławem Kostrzewskim, który z kolei skontaktował go z agentami CBA z Wrocławia i ABW z Katowic. To im Falenta miał pokazać nagrane materiały i na ich polecenie je kontynuować.
Biznesmen pisze w liście do prezesa, że wiedział, iż „przekazany materiał będzie ujawniony i wykorzystany do wygrania przez PiS oraz prezydenta wyborów".
„Dzięki Bogu tak się stało! Wbrew temu, co wygłasza opozycja, dla naszego kraju nastąpiła prawdziwa »dobra zmiana«. Jestem dumny, że mogłem przyłożyć do tego rękę. Pieniądze, które były do 2014 r. rozkradane, zostały skierowane do szerokiej rzeszy potrzebujących ludzi” - pisze Falenta.