Dźwięk klaksonów i korek aż po horyzont. Jeden pas Al. Jerozolimskich blokują miejskie przegubowce, ponieważ nie mieszczą się na przystanku. W tym czasie kierowca podmiejskiego autobusu bez pośpiechu wydaje resztę kupującym bilety. Taki obrazek można zobaczyć m.in. na rondzie Dmowskiego na przystanku pod Novotelem.Prywatne autobusy – np. pekaesy z Mławy, Ciechanowa czy Olsztyna – wjeżdżają codziennie do Warszawy i przeciskają się pod Dworzec Centralny, Pałac Kultury i Złote Tarasy.
Według Roberta Człapińskiego z Zarządu Transportu Miejskiego jego instytucja podpisała już ponad 250 umów z przewoźnikami. W sumie daje to ponad tysiąc autobusów – często w fatalnym stanie technicznym – które korkują zatłoczone śródmiejskie ulice. Mieszkańcy narzekają zaś na hałas i spaliny.
ZTM powiedział „dość“. Urzędnicy chcą, żeby autobusy spoza Warszawy kończyły kursy na obrzeżach centrum, np. przy rondzie Wiatraczna czy stacji metra Politechnika. Dalej pasażerowie mają się przesiadać do metra albo tramwaju.– Odmawiamy wszystkim przewoźnikom, którzy chcą uruchamiać nowe linie do centrum. W tym roku odrzuciliśmy ponad sto wniosków – mówi „Rz“ koordynator przewozów w ZTM Andrzej Franków. Docelowo ZTM chce zrywać także podpisane umowy (nawet te bezterminowe mają 3-mies. okres wypowiedzenia). Najpierw muszą jednak powstać nowoczesne węzły przesiadkowe.
Pierwszą jaskółką ma być gigantyczny węzeł obok stacji metra Młociny: z pętlami dla autobusów miejskich, podmiejskich i tramwajów oraz parkingiem „Parkuj i jedź“. Według Grzegorza Żurawskiego z Metra Warszawskiego zostanie otwarty we wrześniu przyszłego roku.Kolejne powstaną w sąsiedztwie stacji drugiej linii metra: na skrzyżowaniu ul. Górczewskiej i Lazurowej na Bemowie oraz w rejonie Radzymińskiej na Targówku.Plany ZTM nie podobają się prywatnym przewoźnikom.
– To może być działanie wbrew pasażerom, którzy nie lubią się przesiadać – twierdzi Andrzej Mosak z firmy Mini Bus.– Przesiadka wymusza kupno drugiego biletu i podwyższa koszty podróży – wtóruje mu Jan Domosławski z Transludu.Szefowie ZTM twierdzą, że większość pasażerów spod Warszawy i tak kupuje więcej niż jeden bilet – po stolicy muszą się przecież później jakoś poruszać. Jednocześnie uspokajają: ograniczenie wjazdu do centrum to powolny proces. Wymaga zainwestowania w tabor przez miasto i Koleje Mazowieckie. – Nie możemy przecież nagle zamknąć centrum dla innych przewoźników. Wtedy zwyczajnie nie bylibyśmy w stanie przewieźć pasażerów – mówi Andrzej Franków.Także prof. Wojciech Suchorzewski z Politechniki Warszawskiej zwraca uwagę na pozytywną rolę prywatnych przewoźników spoza stolicy: przewożą również warszawiaków, odciążając transport publiczny.Na razie urzędnicy sięgają po środki doraźne. ZTM karze finansowo tych przewoźników, którzy blokują przystanki. Kara wynosi do 1 tys. zł.