Ważą się losy wyścigów konnych

Samorządowcy mobilizują rząd do ochrony toru przed deweloperami. Jest też szansa, że w tym roku sezon jeździecki rozpocznie się bez opóźnień

Aktualizacja: 10.01.2008 12:01 Publikacja: 10.01.2008 04:49

Ważą się losy wyścigów konnych

Foto: Rzeczpospolita

Do ministra skarbu, właściciela gruntu na Służewcu, w ciągu dwóch tygodni trafi wniosek o podpisanie umowy z Totolotkiem. W tym sezonie będzie on zarządzał gonitwami. Kontrakt w lutym to wręcz luksus. Od kilku lat w grudniu pojawiają się bowiem doniesienia, że sezon wyścigów zaczynający się w kwietniu jest zagrożony. Umowy z operatorem były podpisywane nawet latem.

Wciąż jednak ta tradycyjna impreza odbywać się będzie na niszczejącym obiekcie. Trybuny się sypią, stadniny rozpadają. A brak politycznej decyzji o przyszłości toru, wpisanego na listę zabytków, pogarsza sytuację. Urzędnicy zrzucają winę na ustawę, która uniemożliwia podpisywanie wieloletnich kontraktów na prowadzenie wyścigów (trzeba wybierać operatora co roku). Ale rząd się nie kwapi, by tę ustawę zmienić. Do działania postanowili zmobilizować ministerialnych urzędników stołeczni samorządowcy. Dziś Rada Warszawy ma zaapelować do rządu o utrzymanie 140 tys. mkw. terenu wyścigów na Służewcu i opowiedzieć się przeciwko zakusom deweloperów.

– Co jakiś czas słyszymy, że firmy chciałyby stawiać tam apartamentowce. Choć nie jest to teren miasta, jako radni mamy prawo wyrazić nasze stanowisko. I sprzeciwiamy się zabudowie. To musi pozostać teren rekreacyjno-sportowy, a tor powinien stać się atrakcją miasta, a nie miejscem hodowli koni w centrum stolicy – mówi radny Bartosz Dominiak (LiD), współautor apelu do rządu.

Radni nie wspominają jednak o prostym rozwiązaniu, które ma w ręku samorząd: jak najszybszym uchwaleniu miejscowego planu zagospodarowania. Taki dokument, w którym byłyby zapisane funkcje rekreacyjne, raz na zawsze uchroniłby wyścigi przed zabudową. Gdy jednak pytamy o plany, samorządowcy milkną. – Wie pani, jak jest z planami w mieście. Strasznie długo się je uchwala – rozkładają ręce.

Zdaniem miejskich urzędników apel radnych niewiele zmieni. – Trzeba proponować konkretne rozwiązania – ocenia dyrektor miejskiego Biura Sportu Wiesław Wilczyński. I sugeruje skomunalizowanie terenu wyścigów albo powołanie spółki państwowo-samorządowej z udziałem firm prywatnych, które dziś działają na wyścigach. Taki podmiot mógłby się zająć reaktywowaniem toru, by stał się on prawdziwą wizytówką miasta.Podobne rozwiązanie przyjął w latach 90. Wrocław – Tor Wyścigów Konnych-Partynice jest jednostką budżetową miasta. Wrocław rocznie dopłaca do niego 3,8 mln zł. Dzięki temu miasto ma w sezonie 20 dni wyścigowych i opłaca hodowlę 140 koni. Przy okazji na torze organizowane są imprezy plenerowe.

– Przejęcie sprawdziło się, bo nie było innego sposobu na uratowanie toru. Teraz jednak myślimy o nowym modelu – przyznaje dyrektor wrocławskiego toru Monika Słowik.Feliks Klimczak, prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych (organizacji, która ma niezbywalne prawo do własności Służewca), sceptycznie podchodzi do komunalizacji wyścigów.

– Musiałaby zostać zmieniona ustawa o wyścigach konnych – mówi. I zapewnia, że kondycja wyścigów się poprawia. – Jest lepiej niż trzy lata temu. W 2007 r. udało się rozegrać 450 gonitw, a w puli nagród były 4 mln zł. Wystarcza nam na bieżące utrzymanie obiektu, z którym nie jest tak źle, jak się pisze – twierdzi. Nie wie jednak, skąd wziąć 3 mln zł na remont jednej trybuny.

W maju, przed wyborami parlamentarnymi, ówczesny rzecznik Ministerstwa Skarbu Paweł Kozyra twierdził, że resort pracuje nad nowelizacją prawa o wyścigach. Wczoraj usłyszeliśmy jednak, że nic takiego się nie dzieje.

Do ministra skarbu, właściciela gruntu na Służewcu, w ciągu dwóch tygodni trafi wniosek o podpisanie umowy z Totolotkiem. W tym sezonie będzie on zarządzał gonitwami. Kontrakt w lutym to wręcz luksus. Od kilku lat w grudniu pojawiają się bowiem doniesienia, że sezon wyścigów zaczynający się w kwietniu jest zagrożony. Umowy z operatorem były podpisywane nawet latem.

Wciąż jednak ta tradycyjna impreza odbywać się będzie na niszczejącym obiekcie. Trybuny się sypią, stadniny rozpadają. A brak politycznej decyzji o przyszłości toru, wpisanego na listę zabytków, pogarsza sytuację. Urzędnicy zrzucają winę na ustawę, która uniemożliwia podpisywanie wieloletnich kontraktów na prowadzenie wyścigów (trzeba wybierać operatora co roku). Ale rząd się nie kwapi, by tę ustawę zmienić. Do działania postanowili zmobilizować ministerialnych urzędników stołeczni samorządowcy. Dziś Rada Warszawy ma zaapelować do rządu o utrzymanie 140 tys. mkw. terenu wyścigów na Służewcu i opowiedzieć się przeciwko zakusom deweloperów.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!