– Co tu się dzieje? – zastanawiały się dwie panie w średnim wieku. Przyszły do Domów Centrum na zakupy i trafiły na tłum, który tańczył i wiwatował.
A to była piąta zabawa sylwestrowa, z 11,5-miesięcznym wyprzedzeniem. Zorganizował ją Warszawski Front Abstrakcyjny, inicjator Flasz Mobów. Na imprezę młodzi ludzie zwoływali się mejlami i esemesami. Obowiązywała punktualność, bo cały sylwester miał trwać cztery minuty. Aby się nie spóźnić, niektórzy czekali od 16.30 nerwowo zerkając na zegarek.
Imprezę zakończył pokaz fajerwerków po przeciwnej stronie ulicy, na placu Defilad. – Super było, zaskoczyliśmy wszystkich – mówi jedna z uczestniczek zabawy, prosząc o anonimowość, bo grupa WFA zabrania kontaktów z mediami.
Flasz Mob to imprezy w miejscach publicznych, których głównym celem jest, jak mówią organizatorzy „wyciśnięcie z codzienności czegoś więcej niż przeciętny człowiek”.
– Działanie tego typu nazywa się action direct, które z założenia ma być natychmiastowe. Ma wywołać określony efekt: dać powód do myślenia i wzbudzić lekki niepokój – tłumaczy dr Edyta Jarosz-Mackiewicz, antropolog kultury. W sobotę się udało.