Reklama
Rozwiń
Reklama

Dlaczego zostali na misji?

Prokurator, który w Afganistanie prowadził śledztwo, w Polsce został od niego odsunięty

Publikacja: 22.02.2008 03:24

Dlaczego zostali na misji?

Foto: Rzeczpospolita

– To zdumiewające – komentuje prof. Piotr Kruszyński, obrońca jednego z zatrzymanych żołnierzy. – Można odnieść wrażenie, że prokuratura chce coś zamieść pod dywan.

Podpułkownik Dariusz Raczkiewicz, prokurator polskiego kontyngentu w Afganistanie, na miejsce zdarzenia pojechał w sierpniu 2007 roku, natychmiast po ostrzelaniu przez polskich żołnierzy afgańskiej wioski. Pracowała tam też komisja wojskowa.

Zgromadzone przez nich wstępne ustalenia pozwoliły na wszczęcie śledztwa w sprawie „nieostrożnego użycia broni przez żołnierzy polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie i nieumyślnego spowodowania śmierci i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu innych osób”.

W październiku 2007 roku akta trafiły do Polski. Dostali je śledczy z wojskowej prokuratury w Poznaniu. W listopadzie zlecili Żandarmerii Wojskowej zatrzymanie żołnierzy i przeszukanie ich domów.

Z informacji „Rz” wynika, że żandarmi dostali wytyczne od prokuratury, by nocą przed zatrzymaniami obserwować domy żołnierzy i podsłuchiwać ich telefony. Zatrzymanie mieli utrwalić za pomocą kamer.

Reklama
Reklama

Ppłk Raczkiewicz nie brał udziału w śledztwie, odkąd akta sprawy trafiły do Polski. Z Afganistanu wrócił dopiero z ostatnią grupą żołnierzy.

Nie uczestniczył więc w formułowaniu zarzutów, które postawili prokuratorzy w kraju na podstawie zebranych przez niego materiałów dowodowych.

Po powrocie do kraju ppłk Raczkiewicz także nie włączył się do śledztwa. – Musiał przejść obowiązkowe badania, a potem przysługiwał mu urlop po misji – wyjaśnia płk Jerzy Artymiak, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Artymiak zdradza jednak, że ppłk Raczkiewicz rozmawiał z Karolem Frankowskim, prokuratorem prowadzącym śledztwo. Kiedy i o czym rozmawiali? – Odmawiam odpowiedzi – ucina Frankowski.

– Opinia publiczna ma prawo do takiej wiedzy – uważa prof. Piotr Kruszyński.

Zarzuty wobec żołnierzy zostały sformułowane i przedstawione 14 listopada na konferencji prasowej. Sześciu z nich prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, siódmemu – atak na niebroniony obiekt cywilny. Grozi im od kilku lat więzienia do dożywocia.

Reklama
Reklama

Były naczelny prokurator wojskowy gen. Zbigniew Woźniak powiedział wczoraj, że już w Afganistanie były podstawy do postawienia żołnierzom najcięższych zarzutów.

Skoro tak, dlaczego nie zostali odesłani do Polski? W wojsku panuje przecież zasada, że nawet w przypadku najdrobniejszych przestępstw czy wykroczeń na misji żołnierze wracają do kraju. Generał Woźniak tłumaczył, że tym razem tak się nie stało, bo „nie chciano wprowadzać niepotrzebnego fermentu”.

Dlatego wszyscy podejrzani nadal pełnili służbę. Jeździli na patrole, byli wartownikami, czyli wykonywali wszystkie obowiązki żołnierza na misji. Do Polski wrócili dopiero po zakończeniu służby w pierwszej zmianie polskiego kontyngentu w Afganistanie. Zostali nawet odznaczeni.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

e.zemla@rp.pl

– To zdumiewające – komentuje prof. Piotr Kruszyński, obrońca jednego z zatrzymanych żołnierzy. – Można odnieść wrażenie, że prokuratura chce coś zamieść pod dywan.

Podpułkownik Dariusz Raczkiewicz, prokurator polskiego kontyngentu w Afganistanie, na miejsce zdarzenia pojechał w sierpniu 2007 roku, natychmiast po ostrzelaniu przez polskich żołnierzy afgańskiej wioski. Pracowała tam też komisja wojskowa.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama