Kolejny raz powrócił pomysł szerokiego udzielania zezwolenia na posiadanie broni. Tym razem jednak wysunął go (także po raz wtóry) nowy minister sprawiedliwości, osoba budząca szczególne zaufanie, zamieszkująca w przeszłości wiele lat w USA. Poczynione tam obserwacje wpłynęły niewątpliwie na tę propozycję.
Czy minister Andrzej Czuma zażądał już stosownego opracowania obrazującego praktykę policyjną wydawania zezwoleń na broń, ich cofania i odmów? Czy znana mu jest jurysprudencja sądów administracyjnych, które rozpatrują skargi na negatywne dla obywateli decyzje policji?
Tymczasem w tej praktyce i płynących z niej wniosków szukać należy odpowiedzi na pytanie: jak często udzielać zezwoleń, komu ich odmawiać, cofać, a NIE KOMU NIE. Wielokrotnie zajmowałem się tym problemem i mam przed oczyma następujące sytuacje. Starsza pani zdenerwowana głośną naprawą samochodu przez sąsiada pojawia się na balkonie z dubeltówką zięcia i żąda ciszy albo będzie strzelać. Myśliwy wchodzi do baru i tak smakuje mu pite w nadmiarze piwo, że pozostawia sztucer w knajpie. Nie pamięta, gdzie broń zapodział, i dopiero policja doręcza mu zgubę. Krewki staruszek oddaje salwę do kradnących w jego ogrodzie jabłka dzieci i na szczęście nie trafia. Dwóch chłopców odkrywa broń ojcowską ukrytą w bieliźniarce i zabawia się ostrzeliwaniem okien vis-a-vis.
Takich sytuacji jest ciągle wiele i widać, jak liczne są zagrożenia dostarczane przez alkohol, pozostawione w mieszkaniu bez kontroli dzieci, histeryczne nieopanowanie. Stan nerwów społecznych w naszym kraju jest zły i każdy to przyzna. W sprawozdaniu Naczelnego Sądu Administracyjnego z roku 2006 podkreśla się, że prawa do broni „nie można zaliczyć ani do praw konstytucyjnych, ani do praw osobistych obywateli”.
Reglamentowanie posiadania broni przebiega więc pod kątem widzenia nie byle jakich niebezpieczeństw społecznych. Pytanie, które się nasuwa, jest natomiast takie: czy nie idzie ono zbyt daleko, nie przesadza z ostrożnością? Moim zdaniem tak, i to właśnie otwiera możliwości kompromisu między pryncypialnym, hojnym stanowiskiem ministra Czumy a rygorystycznym poglądem władz policyjnych i sądowniczych. Oto jeden tylko przykład. Odmawia się prawa do broni właścicielom położonych na odludziu stacji benzynowych i sklepów, szczególnie chętnie napadanych i obrabowywanych. Przepis prawa interpretuje się bowiem w ten sposób, że tylko nadzwyczajne okoliczności i ponadprzeciętne mogą dyktować dostęp do broni.