[b]RZ: Czy władze w Warszawie mają jasno określoną politykę wobec Polonii i Polaków za granicą?[/b]
[b]Bogdan Borusewicz:[/b] Oczywiście. Trzeba jednak pamiętać, że sytuacja naszych rodaków w każdym kraju jest inna. Są pewne rzeczy wspólne: język, związki z krajem przodków, a nawet to, że jako mniejszość Polacy żyjący poza granicami zawsze mają jakieś kłopoty z większością. Ale zupełnie inne są problemy tych Polaków, którzy znaleźli się na Wschodzie w wyniku przesunięcia granic czy deportacji, a inne Polonii na Zachodzie, która zresztą też jest zróżnicowana. Inna jest emigracja brazylijska czy argentyńska, inna „stara” emigracja, np. Wielkiej Brytanii, która różni się też od nowej emigracji zarobkowej.
Na politykę wobec Polonii i Polaków zasadniczy wpływ ma Senat. Odrodzony Senat zapewnia jej ciągłość od 1990 roku, gdy izba wyższa parlamentu objęła opiekę nad naszymi rodakami za granicą. Wspieramy Polonię finansowo. 75 milionów złotych rocznie pozwala na funkcjonowanie wielu organizacjom polonijnych. Sporo środków przeznaczamy na media polonijne oraz różnego rodzaju imprezy, które umacniają więzi z Polską.
[b]Jak ocenia pan sytuację Polaków żyjących w byłych republikach radzieckich?[/b]
Dobrze znam sytuację Polaków na Wschodzie. Widzę zmiany, jakie tam zaszły w ciągu ostatnich 20 lat. Najważniejsze, że moi rodacy zyskali pewność siebie. Pewność nie tylko w rozmowie z nami, ale i wobec władz swoich krajów. Wiedzą też, że poparcie Polski nie jest czasowe czy koniunkturalne, że dbałość o mniejszość w różnych krajach jest trwałym elementem polskiej polityki zagranicznej.