– Jest prowadzone postępowanie sprawdzające, które dotyczy ujawnienia informacji ze śledztwa w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika – potwierdza „Rz” Ireneusz Tomaszewski, prokurator apelacyjny w Gdańsku.
Dlaczego śledczy tropią przeciek? Ponieważ doniesienie złożył Marian G., policjant z grupy poszukiwawczej, która przez wiele lat nieudolnie ścigała zabójców i porywaczy Krzysztofa Olewnika. Poczuł się urażony tym, że „Rz” wyciągnęła na światło dzienne fakt istnienia notatki operacyjnej, którą sporządził w 2003 r., a która mogła sprowadzać śledztwo na ślepe tory.
– G. przyszedł do prokuratury i niemal urządził awanturę. Rzucił gazetą, mówiąc, że to niedopuszczalne, by jego zeznania wydostawały się na zewnątrz – twierdzi nasz rozmówca.
Gdańscy prokuratorzy, którzy badają nieprawidłowości organów ścigania w sprawie porwania Olewnika, podczas przesłuchania przepytywali Mariana G. między innymi o sprawę dziwnej notatki.
„Rz” ujawniła, że w lipcu 2003 roku, gdy Krzysztof Olewnik jeszcze żył, a bandyci więzili go w domu szefa gangu porywaczy, policjanci mieli trop wiodący do Sławomira Kościuka, prawej ręki herszta gangu. Funkcjonariusze ustalili nazwisko Kościuka jako osoby mogącej mieć związek z porwaniem (m.in. analizując billingi rozmów telefonicznych).