Ze skalpelem w zoo

Dyrektor ornitolog operował żółwia, stomatolog od ludzi plombował ciosy słonia, a dwóch ortopedów prostowało nogę kondora wielkiego. Każda zwierzęca operacja to wyzwanie

Publikacja: 19.10.2009 11:14

Maciej Pietrak, jest weterynarzem w ogrodzie zoologicznym już 26 lat. To on, m.in. operował tygrysic

Maciej Pietrak, jest weterynarzem w ogrodzie zoologicznym już 26 lat. To on, m.in. operował tygrysicę Zoję, gdy wykryto u niej przepuklinę

Foto: ZOO

Na gęsi napadł lis.

– Pokaleczył 24 sztuki. Od godz. 7 rano do prawie 13 je cerowałem, to jest zszywałem. Tak się umęczyłem, jak podczas trzech operacji na bocianach, które zrobiłem jednego dnia. Zazwyczaj robi się jedną taką operację dziennie – przypomina sobie ornitolog dr Andrzej Kruszewicz, szef zoo.

[srodtytul]Patroszenie oczodołów[/srodtytul]

Kruszewicz ma wiele umiejętności: strzela z łuku, tłumaczy z niemieckiego książki, sam pisze, może być sekretarką w centrali zoo. Ostatnie 12 lat był szefem azylu ptasiego. Przez jego ręce przechodziły wszystkie ptaki przywożone do zoo przez warszawiaków, strażników miejskich czy celników z Okęcia.

W tym czasie przyjęto aż 20 tys. chorych zwierząt. W zeszłym roku padł rekord, bo azyl przyjął 2,5 tysiąca zwierzaków.

– Najbardziej nie lubię patroszenia oczodołów. U bocianów i pingwinów najczęściej dochodzi do uszkodzenia oka. Nie ma szans, by je wyleczyć, a jeszcze może się wdać zakażenie. Dlatego trzeba oko wyjąć. Wiem, że ratuję ptaka, ale nie jest to przyjemne – mówi szef zoo.

Na pytanie o przyklejanie piór sokołom śmieje się, że to „rutyna”. Pióra klei na super glue. Czy dlatego, że reklamuje go sam Pudzian hasłem: „Skleja nawet złamane serca”? – Nie. Po prostu dobrze trzyma. Pióra bierze się ze skrzydła martwego ptaka i wkleja żywemu, żeby mógł latać. Trzeba tylko to zrobić bardzo precyzyjnie – mówi Kruszewicz.

Najbardziej nietypowe zabiegi? – Operowanie brzucha żółwia. Dlaczego? Bo najpierw trzeba przeciąć piłą pancerz. Potem operacja i wsadzenie do pancerza. Następnie klej i się zrasta – mówi ornitolog.

Dr Kruszewicz wydobywał w swojej karierze także różne rzeczy ze zwierząt – haczyki rybackie z gardła łabędzi, jaja z papug, które nie mogły ich same znieść, czy śrut, który utkwił w tłuszczyku wokół ptasiego serca.

[srodtytul]Ostronos, który zapomniał o ogonie[/srodtytul]

Na 40 hektarach zoo żyje 4,5 tysiąca zwierząt. Leczy je doktor Maciej Pietrak. Jest w ogrodzie weterynarzem od 26 lat. Spotkaliśmy go w meleksie na głównej alei ogrodu. Jechał właśnie usypiać antylopę, która razem z tygrysicą Zoją odjechała w tym miesiącu do Francji. – Zoję w tym meleksie brałem na przejażdżki po zoo. Blisko ludzi była – wspomina dr Pietrak. To właśnie on zoperował przepuklinę tygrysicy. – Łatwo nie było, bo Zoja i duża, i ciężka. Ale z lwicą Rosą przy cesarskim cięciu było gorzej. Bo jak 240 kilogramów załadować na stół operacyjny? Sześciu chłopa ją dźwigało – mówi weterynarz.

Musiał także kilka razy amputować kończyny zwierzętom. – Był taki ostronos, który w zimie wszedł do swojej budki, ale zapomniał schować ogon. I on mu odmarzł. Trzeba było odciąć.

Największym jednak przeżyciem było dla niego uśpienie samca żyrafy Largo. – W przednią racicę wszedł mu gwóźdź. Trzeba wyjąć. Ale jak uśpić żyrafę, która musi mieć szyję i głowę w górze, które ważą razem setki kilogramów? – pyta Pietrak.

Wpadł na pomysł, by na końcach długich drągów zrobić lassa. Gdy usypiany Largo się kładł, szyję i głowę przytrzymywały pętle ze sznurów.

Trudne jest samo usypianie zwierząt. – Są takie jak żyrafa, których się nie waży, bo jak? Słonia się zważy, nosorożca też. Ale z żyrafą to jest tak, że podają w literaturze, ile może ważyć samiec. Tylko że każdy samiec może ważyć inaczej, różnica może wynosić nawet do 300 kilogramów. A ja mogę się pomylić o 20 kilogramów. A zwierz nie ma prawa się wybudzić w trakcie operacji. Bo co, brzuch rozpruty, zwierzę się wybudza, a ja do domu? Dlatego w trakcie zabiegu obserwuje się zachowanie i robi dokładki środka usypiającego – mówi Pietrak.

W zoo usypiano także słonia Lotka, któremu stomatolog zaplombował oba ciosy – pierwszy raz w Polsce. Przy tej operacji asystował nawet anestezjolog, a ciosy borowało dwóch stomatologów – takich, którzy leczą ludzi.

– Często pomagają nam lekarze od ludzi. Kiedyś odkręcałem nogę kondora wielkiego, skręconą o 90 stopni z dwoma ortopedami – wspomina Andrzej Kruszewicz.

[ramka][link=http://www.zyciewarszawy.pl/temat/1.html" "target=_blank]Życie Warszawy On Line[/link][/ramka]

Na gęsi napadł lis.

– Pokaleczył 24 sztuki. Od godz. 7 rano do prawie 13 je cerowałem, to jest zszywałem. Tak się umęczyłem, jak podczas trzech operacji na bocianach, które zrobiłem jednego dnia. Zazwyczaj robi się jedną taką operację dziennie – przypomina sobie ornitolog dr Andrzej Kruszewicz, szef zoo.

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!