Na gęsi napadł lis.
– Pokaleczył 24 sztuki. Od godz. 7 rano do prawie 13 je cerowałem, to jest zszywałem. Tak się umęczyłem, jak podczas trzech operacji na bocianach, które zrobiłem jednego dnia. Zazwyczaj robi się jedną taką operację dziennie – przypomina sobie ornitolog dr Andrzej Kruszewicz, szef zoo.
[srodtytul]Patroszenie oczodołów[/srodtytul]
Kruszewicz ma wiele umiejętności: strzela z łuku, tłumaczy z niemieckiego książki, sam pisze, może być sekretarką w centrali zoo. Ostatnie 12 lat był szefem azylu ptasiego. Przez jego ręce przechodziły wszystkie ptaki przywożone do zoo przez warszawiaków, strażników miejskich czy celników z Okęcia.
W tym czasie przyjęto aż 20 tys. chorych zwierząt. W zeszłym roku padł rekord, bo azyl przyjął 2,5 tysiąca zwierzaków.