Na Białołęce kaczki padają jak muchy

Ponad 20 ptaków zdechło w ostatnim tygodniu w stołecznym stawie przy ul. Przylesie. Trwają badania, czy nie ma zagrożenia życia ludzi

Publikacja: 25.03.2010 07:46

Na Białołęce kaczki padają jak muchy

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

– Sytuacja może być groźna – ostrzega Andrzej Świtalski z Komitetu Obrony Mieszkańców przed uciążliwościami budowy oczyszczalni Czajka. – W zeszły czwartek wyłowiono z jeziorka 18 kaczek, w poniedziałek kolejnych sześć. Do zbiornika spuszczana jest woda z wykopów pod kolektory przesyłowe oczyszczalni. Na tym osiedlu wielu ludzi korzysta ze studni. Może być tak, że picie wody jest niebezpieczne – martwi się.

Mimo że władze dzielnicy wysłały do zbadania padniętą kaczkę do Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, mieszkańcy także, na własną rękę, przekazali zdechłe ptaki do sprawdzenia. Wcześniej urzędnicy powiatowego lekarza weterynarii padłe kaczki polecili spalić.

– Wyniki sekcji będą znane za jakieś dwa tygodnie – wyjaśnia doktor Ewa Karpińska z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW. – Na razie można wykluczyć, że jest to choroba zakaźna, ale więcej wniosków będzie możliwych po zakończeniu sekcji – tłumaczy.

Po tym, jak sprawą zainteresowały się media, urzędnicy zauważyli problem.

– O całej sytuacji powiadomiliśmy także Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną, która musi sprawdzić, czy nie ma zagrożenia dla jakości wody pitnej. Z dalszymi działaniami wstrzymamy się do czasu, gdy będziemy mieli więcej informacji – mówi rzeczniczka Białołęki Bernadeta Włoch-Nagórny.

Staw przy ul. Przylesie istniał już przed wojną. Potem został osuszony, a w latach 80. znów pojawiła się w nim woda. Teraz – w ramach budowy kolektorów – wodą napełnia go firma PRG Metro.

– Nie wiem, dlaczego kaczki padają, ale woda, którą pompujemy, pochodzi z głębokości ośmiu, dziesięciu metrów i w żaden sposób nie jest zanieczyszczona – wyjaśnia kierownik budowy Mariusz Przewoźnik.

– My nie chcemy zatrzymania inwestycji, nie jesteśmy jakimiś wariatami i oszołomami. Ale chcemy być szanowani jako mieszkańcy – choć mieszkamy 300 metrów od oczyszczalni, to wciąż nie mamy kanalizacji. Te padnięte kaczki to kolejna uciążliwość, na którą jesteśmy narażeni z powodu Czajki – podsumowuje Andrzej Świtalski.

[ramka][link=http://www.zyciewarszawy.pl/" "target=_blank]Życie Warszawy Online[/link] [/ramka]

– Sytuacja może być groźna – ostrzega Andrzej Świtalski z Komitetu Obrony Mieszkańców przed uciążliwościami budowy oczyszczalni Czajka. – W zeszły czwartek wyłowiono z jeziorka 18 kaczek, w poniedziałek kolejnych sześć. Do zbiornika spuszczana jest woda z wykopów pod kolektory przesyłowe oczyszczalni. Na tym osiedlu wielu ludzi korzysta ze studni. Może być tak, że picie wody jest niebezpieczne – martwi się.

Mimo że władze dzielnicy wysłały do zbadania padniętą kaczkę do Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, mieszkańcy także, na własną rękę, przekazali zdechłe ptaki do sprawdzenia. Wcześniej urzędnicy powiatowego lekarza weterynarii padłe kaczki polecili spalić.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!