Najbardziej oblężona jest Austria. Anglicy mieszkają w zamku w Irdning, gdzie Fabio Capello zabierał kiedyś piłkarzy Realu. Hiszpanie trenują w Schruns, ulubionym kurorcie Ernesta Hemingwaya. Po austriackich Alpach biegają też Serbowie, Holendrzy, Nowozelandczycy. Tyrol, ale po włoskiej stronie, wybrali Niemcy. Ćwiczą w Eppan, skąd Franz Beckenbauer wyruszył w 1990 roku ze swoją drużyną po złoto mundialu.
Włosi są u siebie w Sestriere, najwyżej ze wszystkich, bo ponad granicą 2 tysięcy metrów, wokół ich boiska treningowego leży śnieg. Francuzi też byli wysoko, w Tignes, ale akurat teraz zjechali na poziom morza, do upalnego tunezyjskiego Sousse.
Najmocniej kombinują Szwajcarzy: mieszkają w Crans Montana, na wysokości 1500 m, ale na treningi zjeżdżają do położonego 1000 m niżej Siders. Lekarz powiedział trenerowi Ottmarowi Hitzfeldowi, że do wysokości – większość stadionów w RPA leży powyżej 1300 m – i rozrzedzonego powietrza trzeba się przyzwyczajać stopniowo.
Zupełnie co innego usłyszał od swoich specjalistów Vicente del Bosque. Eksperci doradzający hiszpańskiej kadrze uważają, że aklimatyzacją należy się przejmować dopiero, gdy trzeba grać powyżej 2 tysięcy metrów, a tak wysoko nie leży żaden stadion mundialu.
Schruns Hiszpanie wybrali nie ze względu na wysokość – bo kurort leży niewiele wyżej niż Madryt – tylko na pogodę: deszczową, mglistą, z dużymi wahaniami temperatur jak w RPA. I ze względu na dystans do Hiszpanii, gdzie już napięcie przedmundialowe rośnie.