Wojskowi śledczy badają, czy piloci jaka-40 z dziennikarzami na pokładzie, który lądował w Smoleńsku 10 kwietnia godzinę przed prezydenckim tupolewem, złamali procedury i narazili pasażerów na niebezpieczeństwo.
Płk Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, potwierdza: – W toku śledztwa sprawdzane są okoliczności lotów wszystkich polskich samolotów lecących do Smoleńska.
Ale czy pod kątem złamania procedur bezpieczeństwa lotów przez załogę jaka i ewentualnego sprowadzenia niebezpieczeństwa na pasażerów? – dopytujemy. Płk Rzepa: – W tej chwili nie mogę udzielić tak szczegółowych informacji. Chodzi o tajemnicę śledztwa.
Dowódcą jaka-40 był porucznik Artur Wosztyl.
Wcześniej według informacji „Rz” resort obrony badał, czy piloci jaka złamali procedury, lądując w warunkach panujących wtedy na lotnisku. Na wniosek Inspektoratu MON do spraw Bezpieczeństwa Lotów dowódca Sił Powietrznych powołał komisję do zbadania okoliczności lądowania jaka-40, która błędów pilotów się nie dopatrzyła.