Rz: Z wigilijnym stołem kojarzą nam się przede wszystkim karp czy kutia, ze świątecznym – bigos. Jak u pana w domu wygląda bożonarodzeniowe menu?
Pascal Brodnicki: Tradycyjnie, tylko że wedle tradycji francuskiej. Jemy ostrygi, małże, pieczoną perliczkę i dziczyznę. Do tego jeszcze klasyczne foie gras, czyli pasztet z wątróbki gęsi lub kaczek. Nie mamy zwyczaju 12 potraw, ale za to dużą wagę przywiązujemy do deserów. Może być mus czekoladowy, trufle z czekolady – ogólnie dużo czekolady na deser. Ciekawe jeszcze, że we Francji nie mamy św. Mikołaja. U nas prezenty do wyczyszczonych butów wkłada Papa Noël (Ojciec Boże Narodzenie).
A jak stoły świąteczne wyglądają w Niemczech?
Nad Renem stół jest bardzo kolorowy. Serwuje się pieczoną gęś z czerwoną kapustą i żurawiną. Je się bakalie, różne owoce, ciastka. Najbardziej znanym deserem świątecznym w Niemczech jest pfeffernüsse, czyli ciasteczka z pieprzem. Miałem okazję tego próbować i naprawdę smakują niesamowicie.
W Anglii nadal jada się pawie?