Michał Kołodziejczyk z Sao Paulo
Brazylia rozpoczęła świętowanie. Kiedy po pierwszych, nerwowych trzydziestu minutach, gospodarze ciągle przegrywali z Chorwacją 0:1, rozpoczęli akcję, która trwała ponad minutę, a podania wymieniono czterdzieści razy. Po golu Neymara stadion jakby uniósł się w powietrze. 22-latek z Barcelony obwołany został tym, który ma dać Brazylii szóste mistrzostwo świata. Na pytanie czy nie zje go presja, odpowiedział najlepiej, jak umiał. Strzelił gola.
Brazylię do złota ma prowadzić dzieciak nowych czasów. Neymar był wychowany na gwiazdę, jego życie jest we władaniu sponsorów, kreuje wizerunek tak, jak podpowiadają mu specjaliści. Ten chłopak jednak umie świetnie grać w piłkę, a przecież na mundialu nikt nie daje punktów za erudycję. Świetnie współpracował z Oscarem, kolejnym młodzieniaszkiem, na którego nie bał się postawić Luiz Felipe Scolari. To jego autorska kadra, w której bez zastanawiania nie znalazł miejsca dla tych, o których prosił lud – zostawił w domu Kakę czy Ronaldinho, postawił na drużynie stempel młodości.