Na pokładzie jachtu była 12-osobowa grupa żeglarzy z Krakowa, którzy mieli płynąć przez Norwegię na Grenlandię. Jacht został wyczarterowany w sobotę i wypłynął ze Świnoujścia.
Zginął członek załogi.
Rozbitków wziął na pokład niemiecki kuter rybacki "Palluka", następnie przejął ich polski statek ratowniczy SAR-3000, który wpływa do świnoujskiego portu.
Na rozbitków czekają karetki, a także prokuratorzy i policja. Rozbitkowie są w dobrym stanie, ale trafią do szpitala z powodu wyziębienia.
Podjęci z tratwy rozbitkowie schodzili ze statku ratowniczego o własnych siłach i sprawiali wrażenie, że są w niezłym stanie. Pogoda na morzu jest niezła, natomiast wcześniej były burze, które mogły spowodować szkwał - poinformował pilot portowy ze Świnoujścia Krzysztof Lewiński.