Reklama

Talaga: Bezbronny naród z wojną w genach

MON ruszyło z kopyta z pracami nad obroną terytorialną (OT).

Aktualizacja: 26.01.2016 18:40 Publikacja: 26.01.2016 17:47

Talaga: Bezbronny naród z wojną w genach

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Wypełnia tym samym lukę w systemie bezpieczeństwa, ale w reformie widać nadal lęk klasy politycznej przed uzbrojeniem obywateli. Zabrakło wizjonerstwa i odwagi. Powstają ledwie siły posiłkowe, a nie stojące na straży ziemi i małych ojczyzn pospolite ruszenie. Nasz naród wciąż pozostanie jednym z najmniej obeznanych z bronią w Europie. Faktycznie bezbronny.

Miejmy nadzieję, że obecne ministerstwo doprowadzi do końca prace poprzedników z PO, którzy przygotowali plan powołania OT. Ma ona jednak być uzupełnieniem sił operacyjnych, wręcz piątym rodzajem sił zbrojnych. Będzie sformowana w brygady, na początku trzy przy granicy z Rosją i Białorusią. Każda ma mieć wyciągnięte z magazynów mobilizacyjnych stare czołgi T-72 i transportery gąsienicowe BWP-1. Docelowe 45 tys. żołnierzy OT uzupełni obecną 100-tys. armię zawodową.

Zapewne taka formacja przyda się w przypadku incydentów z zielonymi ludzikami, ale na powstrzymanie pełnowymiarowej agresji to za mało. T-72 i BWP-1 na współczesnym polu walki mogą co najwyżej pełnić funkcję ruchomych celów, a lekkie, niedozbrojone, słabo wyszkolone brygady zostaną zmiecione przez regularne siły operacyjne wroga.

Wielu teoretyków obrony terytorialnej, a także praktyków z oddaniem budujących proobronne formacje obywatelskie, miało nadzieję na nowe otwarcie przy okazji tworzenia sił OT. Na przełamanie monopolu struktury administracyjnej państwa na wojnę i włączenie do obrony na szeroką skalą wspólnoty obywateli. Nic z tego.

Państwo zachowuje się tu raczej jako kontynuator dzieła zaborców i komunistów, a nie dziedzic tradycji wojennych I Rzeczypospolitej czy zbrojnych ruchów obywatelskich. Można najwyraźniej czcić powstanie styczniowe, odrzucając jego dorobek w zakresie walk nieregularnych i budowy ad hoc wojska obywatelskiego.

Reklama
Reklama

Obywatel w III RP to wciąż ledwie płatnik podatków, autoryzujący co parę lat władzę w akcie wyborczym. Gdyby jednak uczynić go współodpowiedzialnym za obronę państwa, uzbroić, stałby się podmiotowy wobec administracji. A to już rządzącym się nie podoba.

Nowa formacja nie wzmocni zasadniczo naszego bezpieczeństwa. Byłoby inaczej, gdyby powołać nie wojsko bis, ale masowe, lokalne oddziały sąsiedzkie. Kilkunastoosobowe, lżej uzbrojone (wystarczą przenośne wyrzutnie przeciwpancerne i przeciwlotnicze, lekkie moździerze, działa bezodrzutowe), ale za to o masowym charakterze. Nie 45 tys., ale 450 tys. mężczyzn i kobiet szkolących się do walki weekendowo. „Niedzielnych żołnierzyków" bez ambicji dorównania wojskom operacyjnym, ale dobrze znających swoją okolicę i zdeterminowanych, by jej bronić.

Historia uczyniła Polaków ekspertami w działaniach nieregularnych, wojnie szarpanej, jak ją dawniej nazywano. Mamy ją we krwi. Tymczasem, zamiast wykorzystać to narodowe DNA, uczynić z niego jeden z filarów systemu obrony, budujemy brygady, które na prawdziwej wojnie będą skazane na zagładę.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych i twórcą raportu WEI „Powszechna obrona terytorialna"

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama