Wypełnia tym samym lukę w systemie bezpieczeństwa, ale w reformie widać nadal lęk klasy politycznej przed uzbrojeniem obywateli. Zabrakło wizjonerstwa i odwagi. Powstają ledwie siły posiłkowe, a nie stojące na straży ziemi i małych ojczyzn pospolite ruszenie. Nasz naród wciąż pozostanie jednym z najmniej obeznanych z bronią w Europie. Faktycznie bezbronny.
Miejmy nadzieję, że obecne ministerstwo doprowadzi do końca prace poprzedników z PO, którzy przygotowali plan powołania OT. Ma ona jednak być uzupełnieniem sił operacyjnych, wręcz piątym rodzajem sił zbrojnych. Będzie sformowana w brygady, na początku trzy przy granicy z Rosją i Białorusią. Każda ma mieć wyciągnięte z magazynów mobilizacyjnych stare czołgi T-72 i transportery gąsienicowe BWP-1. Docelowe 45 tys. żołnierzy OT uzupełni obecną 100-tys. armię zawodową.
Zapewne taka formacja przyda się w przypadku incydentów z zielonymi ludzikami, ale na powstrzymanie pełnowymiarowej agresji to za mało. T-72 i BWP-1 na współczesnym polu walki mogą co najwyżej pełnić funkcję ruchomych celów, a lekkie, niedozbrojone, słabo wyszkolone brygady zostaną zmiecione przez regularne siły operacyjne wroga.
Wielu teoretyków obrony terytorialnej, a także praktyków z oddaniem budujących proobronne formacje obywatelskie, miało nadzieję na nowe otwarcie przy okazji tworzenia sił OT. Na przełamanie monopolu struktury administracyjnej państwa na wojnę i włączenie do obrony na szeroką skalą wspólnoty obywateli. Nic z tego.
Państwo zachowuje się tu raczej jako kontynuator dzieła zaborców i komunistów, a nie dziedzic tradycji wojennych I Rzeczypospolitej czy zbrojnych ruchów obywatelskich. Można najwyraźniej czcić powstanie styczniowe, odrzucając jego dorobek w zakresie walk nieregularnych i budowy ad hoc wojska obywatelskiego.