Na pl. Zamkowym w Warszawie pojawiło się grono posłów ruchu Pawła Kukiza, którzy stanowczo sprzeciwiają się przyjęciu przez Polskę uchodźców. – Naszym krajem nie będą rządzić Niemcy – mówił Adam Andruszkiewicz, poseł Kukiz i prezes Młodzieży Wszechpolskiej. – Mamy do czynienia z dyktaturą Komisji Europejskiej – sekundował mu kolega z klubu poselskiego Tomasz Rzymkowski.
Z szumnych zapowiedzi, które głosiły, że równoległe protesty będą odbywały się przynajmniej w kilkudziesięciu stolicach w Europie, pozostał niedosyt, bo łączenie się z innymi miastami kończyło się ciągle przerywanym sygnałem. Okazało się, że z opóźnieniem rozpoczęła się manifestacja w Amsterdamie, czego przyczyną było zgłoszenie o możliwym ataku bombowym.
Posłowie Kukiz'15 podkreślali, że PiS w kampanii parlamentarnej co innego mówił niż teraz. – Pani premier, obiecywała pani, że nie dopuści, aby polskie kobiety były poniżane przez islamistów. Jest pani na stanowisku, na którym zwykle są mężczyźni, pora zachować się po męsku i dotrzymać zobowiązań – mówiła posłanka Anna Siarkowska. – Skoro dało się odwołać ustalenia Platformy Obywatelskiej związane z Trybunałem Konstytucyjnym, da się też zmienić ustalenia związane z przyjęciem imigrantów – przekonywał tłum organizator Witold Tumanowicz, prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Podczas gdy prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki udzielał wywiadu dla Reutersa, po pl. Zamkowym niosły się gromkie okrzyki i przyśpiewka: „Płacze Anglia, płacze Francja, tak się kończy tolerancja".
W tłumie powiewały flagi, oprócz narodowych organizacji jak Obóz Narodowo-Radykalny, także charakterystyczne, należące do sympatyków partii KORWiN. Pomimo, że przewodniczący zgromadzenia Tumanowicz, prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości, kilkukrotnie prosił o nie używanie materiałów pirotechnicznych, grupa kibiców Legii Warszawa nie słuchała próśb i odpalała race i petardy.