Wojskowi oraz urzędnicy resortu obrony narodowej pracują nad sposobem wykorzystania żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych. Po utworzeniu Wojsk Obrony Terytorialnej formacja ta będzie bowiem zbędna. – Problematyka ta jest przedmiotem prac prowadzonych w ramach Strategicznego Przeglądu Obronnego. Ewentualne zmiany uzależnione są od wypracowanych rekomendacji i rozwiązań – informuje „Rzeczpospolitą" Katarzyna Jakubowska, czasowo pełniąca obowiązki rzecznika MON.
Na razie nie wiadomo, jakie rozwiązania zostaną przyjęte. Efekty przeglądu będą znane najpewniej wiosną.
NSR zostały utworzone w 2010 r., po uzawodowieniu armii, i od początku były z nimi problemy. Miała to być formacja, która szkoli ochotników i utrzymuje ich gotowość bojową. Pierwotnie miała liczyć 20 tys. żołnierzy, ale nigdy nie osiągnęła takiego stanu. Teraz liczy 13 tys. osób.
Założenie było takie, że NSR będą tworzyli rezerwiści. W rzeczywistości trzon stanowili młodzi absolwenci szkół, którzy po zaliczeniu w NSR szkolenia podstawowego robili wszystko, aby przejść do służby zawodowej. Żołnierze NSR lokowani byli na różnych stanowiskach w jednostkach. Rychło okazało się, że żołnierze zawodowi nisko oceniali ich przydatność dla systemu obrony państwa.
Z badań przeprowadzonych przez Wojskowe Biuro Badań Społecznych wynikało, że sami żołnierze NSR krytycznie oceniali szkolenie, a także warunki bytowe panujące w czasie ćwiczeń. Narzekali na pogarszające się relacje z kadrą dowódczą oraz żołnierzami zawodowymi. Zwracali również uwagę, że w czasie ćwiczeń korzystali ze starego, pamiętającego lata 80. sprzętu.