Miłość wyznana w powietrzu

Co Batman robi w centrum handlowym, a anioł na dachu czerwonego autobusu? Tak warszawiacy oznajmiają światu, że to ostatnie dni ich kawalerskiej wolności

Publikacja: 01.03.2008 01:52

Paweł Thor starał się namówić do skoku na bungee także księdza. ten jednak zdecydowanie odmówił.

Paweł Thor starał się namówić do skoku na bungee także księdza. ten jednak zdecydowanie odmówił.

Foto: Fakt

Piątek wieczór. Do ochockiego klubu, w którym trwają przygotowania do nocnej imprezy, wchodzi kilku mężczyzn.

Groźnie rozglądają się w poszukiwaniu jednego z pracowników, chłopaka o ksywce Krooger, który za osiem dni się żeni. Nie spodziewa się ich wizyty. Spodziewają się za to wprowadzeni w plan jego współpracownicy oraz czający się na zewnątrz przyjaciele. To oni wpadli na pomysł zorganizowania Kroogerowi nietypowego wieczoru kawalerskiego, którego scenariusz przypomina film kryminalny.

– Dzień dobry, jest pan aresztowany – mówi jeden z aktorów. – Chodzi o narkotyki albo coś tam – dodaje. Ktoś wyciąga kajdanki. Krooger blednie. Stawia się. Bezskutecznie. Mężczyźni zawiązują oczy podejrzanemu i prowadzą go w nieznanym kierunku. Każde pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Ktoś tylko co chwila tłumi śmiech.

– Tu odbędzie się przesłuchanie – deklaruje jeden z tajniaków po dojściu do bocznego pomieszczenia. Przerażenie przyszłego pana młodego nie trwa jednak długo.

– Gra się kończy, ale zabawa dopiero się zaczyna – mówi Andrzej Milewski, który wcielił się w rolę złego porucznika i odwiązuje oczy koledze. Okazuje się, że przesłuchanie, podczas którego padają pytania m.in. o życie intymne pana młodego, prowadzi Vanadis, drag queen. Krooger wybucha śmiechem.

– Najgorzej było, jak oświadczyli, że zabierają mnie na komendę. Pomyślałem wtedy: no to się dziś zabawiłem na swoim wieczorze. Co ja powiem chłopakom – opowiada Krooger.

Wieczory kawalerskie i panieńskie organizują świadkowie młodych. Na tym przywiązanie do tradycji się kończy. Młodzi mieszkańcy Warszawy szukają coraz oryginalniejszych sposobów na uczczenie ostatnich dni panieństwa czy kawalerstwa.

Ci, którym brakuje pomysłu, o pomoc w organizacji imprezy mogą się zgłosić do specjalizujących się w tym firm. Z takiej możliwości skorzystała Małgorzata Król. Postanowiła urozmaicić wieczór swojej przyjaciółce Annie Rus. Za pośrednictwem firmy Party4you umożliwiła jej przejażdżkę po mieście piętrowym autobusem.

Młodzi stoją na platformie do bungee. On klęka, ona płacze: na początku ze wzruszenia, później ze strachu. To zaręczyny!

– Ania nie miała pojęcia, o co chodzi. Zawstydziła się, gdy spotkałam się z nią w Śródmieściu i poprosiłam, żeby przebrała się w strój skrzydlatego anioła – opowiada Małgorzata.

Zdziwienie przyszłej panny młodej sięgnęło zenitu kilka minut później, gdy zatrzymał się przed nią czerwony, angielski bus wypełniony jej koleżankami przebranymi za diablice. Cała impreza odbywała się na górnym, odkrytym poziomie pojazdu ozdobionego transparentem: „Podjęłam decyzję, wychodzę za mąż”.

– Jeździłyśmy głównymi ulicami miasta – wspomina Król. – Tańczące diabły to widok niecodzienny, wzbudzałyśmy ogromne zainteresowanie. Później razem m.in. z harleyowcami, którzy tego dnia mieli zlot w stolicy i postanowili eskortować wesoły autobus, bawiły się w klubie.

Nie tylko anioły i postacie z piekła rodem mogą zaskoczyć przechodniów. Dzięki pomysłowości organizatorów przedślubnych imprez na warszawskich ulicach można też spotkać superbohaterów.

„Uratuj świat, zanim się ożenisz” – pod takim hasłem firma citygames.pl oferuje kawalerom grę miejską inspirowaną m.in. Latającym Cyrkiem Monty Pythona i Batmanem. Tu przebranie jest równie istotne.

– Wszystko zaczyna się od peleryny, maski na twarz i czerwonych majtek – tłumaczy Rafał Suchodolski, który latem ubiegłego roku wraz z przyjaciółmi zafundował swojemu koledze Maćkowi Góreckiemu właśnie taki wieczór.

– Maciek wiedział tylko, że jest z nami umówiony przy rondzie de Gaulle’a. Oj, niechętnie wciągnął te majtki na spodnie – śmieje się Rafał.

To jednak był dopiero pierwszy krok, by przyszły mąż ze zwykłego śmiertelnika przemienił się w superbohatera. Od razu stanęło przed nim kilka absurdalnych zadań.

– Najpierw czekała go wyprawa po magiczny przedmiot, którego nie ma – opowiada Suchodolski. – Miał go odnaleźć na świętej górze, co było o tyle trudne, że ona również nie istnieje – dodaje. Ale zadanie jest zadaniem: wykonane zostać musi. Uzbrojony w sprzęt wspinaczkowy i kask Maciek zamiast wspinać... czołgał się więc po chodniku. Kolejną z misji było znalezienie sprzętu, który powinien mieć pod ręką każdy zbawiciel świata. Przyszły pan młody prosił więc sprzedawców butików w Złotych Tarasach o użyczenie m.in. nici, z której – jak im tłumaczył – musi wić pajęczą sieć superbohatera.

– Stoczył też walkę z gigantycznym dmuchanym bananem zawieszonym na linach między drzewami nieopodal pomnika Adama Mickiewicza – dodaje Suchodolski.

Podróż po Warszawie zakończyła się na Ochocie, gdzie pan młody musiał – jakby emocji było mało – skoczyć na bungee. – I zrobił to bez wahania – chwali go Rafał.

Przed ślubem skacze też wielu innych. – Dzwonią, badają teren, a potem pytają wprost: pomoże pan zorganizować oświadczyny tam na górze, i wskazują na 90-metrowy dźwig – opowiada Strach Góralczyk, właściciel firmy Mario specjalizującej się w skokach na bungee. – Przyszły pan młody ma za zadanie przyprowadzić na miejsce dziewczynę, a ja wwieźć na górę kwiaty, tak by ona się nie zorientowała.

Młodzi stoją na górze. Wokół roztacza się panorama miasta. – On klęka, ona płacze: najpierw ze wzruszenia, później ze strachu – śmieje się Góralczyk.

Podczas lotu narzeczona ma już na ręku pierścionek. Emocje opadają dopiero na dole.

Są też tacy, którzy potęgują je również podczas ślubu. Sam ślub to ekstremalne przeżycie, ale miłośnikom wrażeń nie zawsze to wystarcza. – Rodzice od razu wyczuli, że coś kombinujemy w tajemnicy przed nimi i innymi gośćmi. Prosili tylko: nie róbcie nic szalonego – wspomina Piotr Thor z Warszawy, który tu po wyjściu z kościoła po ślubie wraz z żoną skoczył na bungee.

Mężczyzna, miłośnik sportów ekstremalnych, robił to nieraz. Swoją żonę poznał podczas pokazów lotniczych. Podchodził już do lądowania na spadochronie, gdy zawiał silniejszy wiatr i zmusił go do lądowania na trybunach, gdzie siedziała dziewczyna. Ale w dniu ślubu wszystko było dopięte na ostatni guzik, i to dosłownie.

– By wiatr nie zawiał mojej żonie sukienki na głowę, zaprojektowałem nawet specjalne upięcie kreacji – wspomina Thor.

Skok się udał. A do tego zrobił takie wrażenie na gościach, że 40 z nich też zdecydowało się na lot z 40-metrowego dźwigu.

Wejście na nową drogę życia to świetna okazja do realizacji nawet najdziwniejszych marzeń. Para warszawiaków zrobiła z tej okazji film ze sobą w rolach głównych.

– Nie reportaż ze ślubu, ale prawdziwą fabułę – zdradza Małgorzata Wawrzyniuk-Zając, właścicielka Weddings Creators Alapre. Jej firma specjalizuje się w organizacji zaślubin.

Do tworzenia nagrania zabrali się długo przed uroczystością. Najwięcej problemów stworzyły sceny pościgów samochodowych po stołecznych ulicach. Film, którego premiera odbyła się podczas przyjęcia weselnego, podbił serca widzów.

– Element zaskoczenia gości jest bardzo ważny również przy planowaniu uroczystości ślubnych – podkreśla Wawrzyniuk-Zając. – Czasem wywołuje go już samo wystylizowanie imprezy na lata 20. czy 30., czy na wzór rzymski.Oryginalne wesele samo w sobie to już sztuka. Dlaczego więc nie mieliby go zainspirować najwięksi twórcy, np. Igor Stawiński? Na pomysł opracowania scenariusza na podstawie muzycznego „Wesela” wpadł obcokrajowiec, który w maju poślubi w Warszawie Polkę.

– To najbardziej nietypowe zadanie, jakiego się podjęliśmy – mówi Anna Piwońska z PerfectDay, firmy zajmującej się kompleksową obsługą ślubów. – Pokazy baletowe, występy orkiestry kameralnej i chórów będą przeplatać się z częścią oficjalną zaślubin – mówi. – Wszystkie dekoracje zaś będą wzorowane na obrazach Marca Chagalla.

Jak podkreśla Wawrzyniuk-Zając, większość młodych decyduje się jednak na mniej awangardowe rozwiązania: – Przywiązanie do tradycji jest ogromne, co nie ogranicza indywidualności.

Dla ludzi, którzy decydują się na oryginalne zaręczyny czy ślub, wcale nie liczy się spektakularność tych wydarzeń. Nie robią tego dla innych, lecz dla samych siebie. A to dlatego, że chwile te mają nie tyle zapisać się w ich pamięci na całe życie, ile przede wszystkim pomóc utrwalić związek. To taki magiczny sposób na podtrzymanie uczucia. Każdy z nas nosi w sobie strach przed rozpadem związku. Uzasadniony niestety, bo – jak się okazuje – coraz trudniej parom wytrwać długo razem. Do takich sądów trzeba jednak podchodzić z dystansem i nie przywiązywać zbyt dużej wagi do szczegółów. Magię ślubu trzeba będzie skonfrontować z rzeczywistością.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki a.brzezinska@rp.pl

Piątek wieczór. Do ochockiego klubu, w którym trwają przygotowania do nocnej imprezy, wchodzi kilku mężczyzn.

Groźnie rozglądają się w poszukiwaniu jednego z pracowników, chłopaka o ksywce Krooger, który za osiem dni się żeni. Nie spodziewa się ich wizyty. Spodziewają się za to wprowadzeni w plan jego współpracownicy oraz czający się na zewnątrz przyjaciele. To oni wpadli na pomysł zorganizowania Kroogerowi nietypowego wieczoru kawalerskiego, którego scenariusz przypomina film kryminalny.

Pozostało 95% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!