Dodatkowo wspaniale reagowali polscy kibice. Gorący doping poniósł Polaka do drugiej rundy, gdzie rywalem będzie Kolumbijczyk Santiago Giraldo – 93 w rankingu ATP, który w trzech setach pokonał Hiszpana Tommy Robredo, rozstawionego z nr 16.
[b]Czeska opcja, którą pan wybrał, przyniosła sukces rok temu w postaci półfinału debla w Australian Open. Praca z Ivanem Machytką, który wcześniej przygotowywał Radka Stepanka, coraz piękniej owocuje. Skąd pomysł, aby zawierzyć czeskiej szkole tenisa?[/b]
[b]Łukasz Kubot:[/b] Po tym, jak skończyłem trenować w Austrii, przeniosłem się do Czech. Zacząłem współpracę z Tomaszem Jandą. Przed Wimbledonem 2008 roku rozstałem się z nim i rozpocząłem współpracę z Tomaszem Hlaskiem. Wtedy z Oliverem Marachem, partnerem deblowym, podjęliśmy decyzję, że będę próbował sił w singlu na dużych turniejach. Do sezonu 2009 przygotowywaliśmy się już zIvanem Machytką i kontynuujemy współpracę. Ivan dużo zmienił w mojej grze.
Pierwsze zwycięstwo było łatwe? Na początku się denerwowałem. Na szczęście po przełamaniu serwisu Zwieriewa na 4 – 3 dostałem nowe piłki, utrzymałem swój serwis, następnie znowu przełamałem podanie rywala. Złapałem rytm returnu, a bardzo się o to obawiałem. Miałem więcej problemów z jego drugim podaniem. Misza rotował, często serwował na ciało. Zverev ma talent, dobrą rękę. Początek sezonu nie był dla niego udany, bo nie wygrał jeszcze meczu. Cieszę się, że nie spędziłem wielu godzin na korcie i mam więcej energii. Jutro prawdopodobnie czeka mnie debel, pojutrze gra singlowa.
[b]Cieszysz się pan, że odpadł Tommy Robredo?[/b]