[b]RZ: Dlaczego się pan tak denerwował, choć pana zespół prowadził niemal od początku do końca z dużą przewagą?[/b]
Bogdan Wenta: Było widać strach w moich reakcjach, bo w głowie siedziały mi igrzyska w Pekinie i nasz przegrany w końcówce mecz z Hiszpanią. Zawodnicy zachowali zimną krew, denerwowałem się bardziej od nich, zespół czuł, że prowadzi i że nic groźnego nie może się stać. Cieszę się, że wreszcie pokonaliśmy Hiszpanów, bo nie mieliśmy do nich szczęścia w wielkich turniejach.
[b]Zawodnicy powtarzają, że wiedzieli, co mają robić...[/b]
Oglądałem wszystkie mecze Hiszpanów w turnieju. Mieliśmy zwalniać grę, nie dać sobie narzucić tej szybkiej wymiany krótkich podań, w których nasi rywale są mistrzami. Znam ich trenera, prowadził mnie w Barcelonie i wiedziałem, jak bardzo kocha taką grę w ofensywie. Francja prowadziła z nimi sześcioma bramkami, a w końcówce omal nie przegrała. Ich obrotowy z kolei zmasakrował reprezentację Czech i wiedziałem, że jak się wyśle na takiego olbrzyma Tomasza Rosińskiego czy Bartka Jaszkę – będziemy bez szans. Chłopcy o tym nie zapomnieli, zrealizowali wszystko, za co bardzo im dziękuję.
[b]Ta drużyna nie ma jednego lidera. To dobrze, że w każdym meczu objawia się ktoś inny?[/b]