Kończy się kampania parlamentarna, a być może w Warszawie zacznie się prezydencka – oświadczył wczoraj szef warszawskiego PiS Maciej Więckowski. To miała być zapowiadana już poprzedniego dnia przez stołecznych działaczy „bomba na Platformę”.
Owa bomba dotyczy sytuacji na Pradze-Północ, na której przez blisko rok panowała dwuwładza. Rządził tam burmistrz Artur Marczewski wybrany przez koalicję PiS z Praską Wspólnotą Samorządową i jednocześnie powołana przez prezydent Warszawy pełnomocnik Jolanta Koczorowska (PO).
Ponieważ Hanna Gronkiewicz-Waltz kwestionowała legalność wyboru Marczewskiego, to Koczorowska miała wszystkie uprawnienia do rządzenia dzielnicą. Decyzje, które podejmowała nieakceptowana przez ratusz praska koalicja, w maju zostały uchylone przez Radę Warszawy.
We wtorek jednak Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł, że radni nie mieli do tego prawa. Tym samym więc zarząd burmistrza Marczewskiego jest legalny.
Działacze PiS wczoraj triumfowali. I natychmiast wykorzystali ten fakt do frontalnego ataku na prezydent Warszawy. – Na Pradze-Północ z powodu decyzji Hanny Gronkiewicz-Waltz dochodziło do rażącego naruszenia prawa – grzmieli wczoraj. – Każda złotówka wydana przez urząd dzielnicy została wydana z naruszeniem prawa!