To pomysł na usunięcie z ulic nielegalnych sprzedawców.
– Nie jest nowy – przyznaje wiceprezydent Warszawy Andrzej Jakubiak. – Takie miejskie parasole stoją we Wrocławiu i Krakowie.
O miejscu, gdzie się pojawią, zdecydują zarządy dzielnic. I to urzędnicy dzielnicowi będą pobierali opłaty targowe. W miejskim biurze działalności gospodarczej pozostanie tylko oddział do specjalnych poruczeń, który będzie bez zapowiedzi przeprowadzał kontrole na ulicach. Według jakich zasad dzielnice będą wyznaczać miejsca naręcznego handlu, nie wiadomo. – Są dwie metody. Można usankcjonować obecne skrzyżowania czy ciągi ulic, gdzie nielegalny handel kwitnie, ale można też spróbować uregulować sprawę odgórnie – podpowiada wiceprezydent.
Każdy, kto będzie chciał sprzedawać towar w wyznaczonym miejscu, będzie musiał kupić od miasta parasol: mały o średnicy 1 m lub duży o średnicy 2 m. Koszt parasola to ok. 100 – 120 zł. Po podpisaniu umowy handlujący dostanie identyfikator.
Czym będzie można handlować pod parasolem?– Właściwie wszystkim, na co zezwala sanepid – przypuszcza wiceprezydent. – Nie wyobrażam sobie na przykład sprzedawania artykułów spożywczych bez opakowania. Ale już zafoliowane, chyba tak.