Ojciec Łukasza: – Ja też powinienem zasiąść na ławie oskarżonych. Bo wychowałem syna na patriotę.
Jan, teść Jacka, odszedł z wojska w stopniu majora. Żona powtarzała córce, która wyszła za Jacka, to, co boli każdą żonę wojskowego – że jest druga w kolejce. „W wojsku się służy, nie pracuje” – mówiła. Jan jest rozgoryczony: – Mnie uczono, że za odmowę wykonania rozkazu kula w łeb. Co oni chcą teraz wmówić Jackowi? Że miał odmówić wykonania rozkazu i dostać trzy lata?
Po chwili dodaje: – Teraz wiem, że lepsze to niż dożywocie.
Pierwsza myśl o zatrzymaniu Jacka – za narkotyki. Matka Jacka mdleje zawsze kiedy dociera do niej, że Jacek jest oskarżony o zabójstwo. Do dzisiaj nie widziała syna. Żona Jacka jest świadkiem brutalnego aresztowania, przeszukania ich mieszkania. Jacek nie zdążył dokończyć remontu. Kupili płyty gipsowe, chciał sam wszystko zrobić.
Przez dwie godziny żona Jacka patrzy, jak mierzą w jej męża lufy karabinów. Jest obeznana z bronią od dziecka, ale ten widok ją przeraża. Trzęsie się. Chce iść do ubikacji. Nie pozwalają jej zamknąć drzwi. Wycelowują w nią broń. Dwa tygodnie wcześniej Aleksander Szczygło, minister obrony narodowej, witał Jacka z honorami. Dyplom, gratulacje. Przecież wtedy już o wszystkim wiedział.