Mało tego, jeśli komuś w piątek na Burakowskiej będzie mało zabawy przy brytyjskim acid jazzie, house, hip-hopie czy przy breakbicie, to może w sobotę z samego rana wsiąść do pociągu do Sopotu i tu powtórzyć sobie imprezę ze Stereo MC’s. Pociąg z Warszawy do Sopotu dojeżdża na godzinę 12.30 – będzie więc czas skoczyć na Monciaka czy molo. A wieczorem – do jednego z najważniejszych w Polsce klubów, czyli do Sfinksa. Tu Stereo MC’s będą miksować muzykę po pobycie w Warszawie, warto jechać, bo później trzeba będzie już wydać o wiele więcej, by dostać się na koncert do klubu Fabric, prestiżowego miejsca w Londynie.
A jak gra Stereo MC’s? Przede wszystkim nieprzerwanie od roku 1985. Do zabawy, ot taka sympatyczna muzyka do bujania. Przykłady wymieniać można długo: od beak beatu w „Paradise”, przez funkujący „Sun”, hiphopowy „Deep Dow and Dirty”, aż po ich największy hit z lat 90. – transowy, tripowy „Connected”.
Formacja gościła już dwa razy w Polsce. Ostatnio na Summer of Music Festival – wtedy na Służewcu grały topowe formacje: Daft Punk, Ian Brown, Maximo Park, Mocky, Peaches.
Stereo MC’s założyli w Londynie w 1985 roku Rob B. (Rob Birch) oraz The Head (Nick Hallam). Po debiutanckim krążku „33-45-78” do Roba i Nicka dołączyli DJ Cesare, perkusista Owen If (Owe Rossiter) i wokalistka Catch Coffey (Catherine Muthomi Coffey). Prawdziwy przełom i popularność dla Stereo MC’s przyszły wraz z płytą „Connected”.
Muzycy zapytani podczas jednego z wywiadów, co lubią bardziej – koncerty czy sety didżejskie, odpowiedzieli: – Koncerty, choć Rob jest specjalistą od setów. Stara się trzymać rękę na pulsie tego, co się dzieje na klubowej scenie.