Brzegi talerzy spowijają żółte wstążki curry, pudrowe i ananasowe. Kucharz w Moonsferze czerpie wiedzę ze zmysłów. W lutym rozpieszcza nas jak Casanova.
Jednym słowem, kuchnia w Moonsferze jest zmysłowa i rozgrzewająca. Wyczuwa się to od pierwszego kęsa – kucharz lubi wzbudzać emocje i pieścić oko. Zajrzałam tutaj w weekend i uwiodła mnie aura tutejszego myślenia o gotowaniu. Przystawki wyglądały letnio, świeżo i apetycznie. Rolowane świeże liście szpinaku podane zostały odkrywczo i nowocześnie. W postrzępionych liściach ukryły się kawałki ciepłej pieczonej kaczki i odrobina gorgonzolli. Zza zielonych strzępków wysnuwał się mus ze świeżych truskawek, owoce granatu, szafranowe wstążki curry i gęste jak smoła balsamico.
Kolejna przystawka była jeszcze smaczniejsza. Świeże figi zostały podane z szerokim płatem parmeńskiej szynki, który okalał słuszną porcję sera mascarpone z dodatkiem wasabi i balsamico. Chrzanowe wasabi podbiło smak mascarpone i tak w prosty sposób tłuściutki ser stał się idealną parą z ciepłą, bajecznie miękką karmelizowaną figą!
Pyszna była zupa z kurek, pachnąca koprem, boczkiem i marchewką, z delikatnymi maciupeńkimi zacierkami. Śmietanowo-warzywny wywar z kroplą białego wina rozgrzewał i wypełniał żołądek delikatną treścią.
Za takie właśnie proste i pyszne rzeczy można pokochać tutejszego szefa kuchni. Z dań głównych koniecznie spróbujcie owoców morza z Kalabrii. To potężny kawał macki ośmiornicy, ogromne krewetki w pancerzach, małże i mniejsze krewetki, które zostały opieczone na grillu i podane ze stosem podwędzanych warzyw (oberżyna, marchew, cukinia, upieczone do doskonałej miękkości i cudnie pachnące). Ale na tym nie koniec – owoce morza i warzywa skrywały muszlę pełną podlanego hojnie białym winem risotto. Smakowitości!