Obejrzymy rakiety wycelowane w Polskę?

Jak Waszyngton uspokaja Moskwę - Rosjanie mogliby monitorować amerykańskie bazy w Polsce i w Czechach. W zamian oba kraje miałyby prawo do kontroli rosyjskich baz

Publikacja: 21.03.2008 04:00

Amerykanie nas przekonują, że bazy w Polsce i Czechach nie zagrażają Rosji – mówi „Izwiestiom” szef

Amerykanie nas przekonują, że bazy w Polsce i Czechach nie zagrażają Rosji – mówi „Izwiestiom” szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow (na zdjęciu: z sekretarz stanu USA Condoleezzą Rice)

Foto: PAP/EPA

Ewentualne inspekcje w bazie z wyrzutniami przeciwrakietowymi w Polsce i stacji radarowej w Czechach przeprowadzaliby attaché wojskowi z rosyjskich ambasad w Warszawie i w Pradze. – Szczegóły odpowiednich umów byłyby wynegocjowane przy udziale rządów Polski i Czech – zapewniał w Brukseli zastępca amerykańskiego sekretarza stanu Daniel Fried, który przedstawił w Kwaterze Głównej NATO szczegóły oferty w sprawie tarczy antyrakietowej złożonej na piśmie Rosjanom w tym tygodniu.

Polscy wojskowi chcieliby mieć dostęp do tych baz, w których znajdują się rakiety wymierzone w Warszawę

Premier Donald Tusk zapowiedział kilka dni temu, że nie zgodzi się na stałą obecność Rosjan w bazie na terenie Polski. Ale większość naszych rozmówców jest zgodna, że zaproponowana formuła inspekcji byłaby dla Polski do przyjęcia. – O stałej obecności Rosjan nie ma mowy. Oferta zakłada natomiast możliwość kontroli obiektów w Rosji na zasadzie wzajemności – mówi nam przedstawiciel polskiego MSZ.

Do jakich baz Polska chciałaby mieć dostęp? – Przede wszystkim do tych, w których znajdują się rakiety wycelowane w Polskę. Moglibyśmy się dowiedzieć, w jakim stanie jest ich uzbrojenie – tłumaczy „Rz” wojskowy strateg generał Stanisław Koziej. Ale jego zdaniem właśnie z tego powodu Rosja nie będzie się chciała zgodzić na takie kontrole. – Nikt się nie chce chwalić nowoczesnym uzbrojeniem. A przestarzałym tym bardziej – przekonuje Koziej.

Kreml do niedawna ostro sprzeciwiał się planom umieszczenia baz w Polsce i Czechach, tłumacząc, że jest to zagrożenie dla rosyjskiego potencjału wojskowego. Podczas wizyty amerykańskiej sekretarz stanu Condoleezzy Rice i ministra obrony USA Roberta Gatesa w Moskwie na początku tygodnia Rosja zmieniła ton. – Rosjanie przeczuwają, że tarcza mimo ich sprzeciwu może powstać, więc wolą sobie przynajmniej zapewnić możliwość jej kontroli – mówi nam polski dyplomata.

Aby udowodnić, że system nie będzie wymierzony w Rosję, Amerykanie są gotowi zainstalować monitoring w swoich bazach. Rosjanie mogliby obserwować silosy z rakietami za pomocą systemu kamer. Mieliby też możliwość kontrolowania, kogo obserwuje potężny radar na terenie Czech. Moskwa obawia się, że Waszyngton może kiedyś uzbroić rakiety w głowice nuklearne, a radar w Czechach, zamiast śledzić rakiety wystrzelone z Iranu, posłuży do monitorowania terytorium Rosji.

– Amerykanie nas przekonują, że bazy w Polsce i Czechach nie zagrażają Rosji. Ale przyjęli naszą argumentację, że nie chodzi tylko o obecne intencje, ale też o możliwości wykorzystania takiego systemu w przyszłości – oznajmił w wywiadzie dla gazety „Izwiestia” szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow.

Anatolij Cyganok, kierownik Centrum Prognoz Wojennych w Instytucie Politycznej i Wojskowej Analizy w Moskwie, uważa, że amerykańska oferta zostanie odrzucona. – Jedyną gwarancją skutecznej kontroli radaru i wyrzutni jest stała obecność w tych obiektach przedstawicieli Rosji. Moskwa i Waszyngton mogą znaleźć porozumienie we wszystkich sprawach za wyjątkiem dwóch, tarczy i Kosowa – mówi Cyganiok.

Część ekspertów uważa, że Rosja złagodziła ton tylko po to, aby nie psuć atmosfery przed szczytem NATO w Bukareszcie, gdzie prezydent Putin chce odegrać rolę męża stanu. Prezydent George W. Bush stwierdził wczoraj, że jest ostrożnym optymistą, jeśli chodzi o porozumienie z Rosją.

www.fas.org/spp/starwars/program/nmd/

ap, afp

Karol Karski

poseł PiS, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej

Rosjanie mogli przeprowadzać inspekcje w ramach traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie (CFE), od którego władze w Moskwie odstąpiły. Nie byłyby one więc czymś nowym. Gdyby traktat nadal obowiązywał, nie byłoby żadnych ograniczeń. Rosyjskie samoloty mogłyby latać nad polskimi instalacjami, ich oficerowie mogliby składać niezapowiedziane wizyty. Również Polska mogłaby wizytować rosyjskie obiekty. Dzisiaj Rosjanie chcieliby wizytować instalacje rakietowe w Polsce. Jednocześnie nie zgadzają się jednak na wizytowanie swoich obiektów, chociaż mają podobne na przykład pod Petersburgiem. Taka umowa byłaby nierównoprawna i niekorzystna dla Polski. W podręcznikach radzieckich byłaby opisana jako typowa dla okresu imperialistycznego. Gdyby Rosjanie mogli wizytować interesujące ich obiekty, a Polacy nie, byłoby bardzo źle. Wtedy bowiem przyznalibyśmy Rosji rację, że – zgodnie z tym, co twierdzą politycy na Kremlu – amerykańskie instalacje w Polsce mogą być dla niej niebezpieczne. Trzeba pilnować, by w negocjacjach, które Polska prowadzi, były uwzględnione wyłącznie polskie interesy. Altruistyczne chronienie Amerykanów nic nam nie daje. Ważne jest, czy wzrasta nasze bezpieczeństwo.

—not. k.z.

Wade Boese

ekspert ds. obrony antyrakietowej w Stowarzyszeniu na rzecz Kontroli Zbrojeń w Waszyngtonie

W całej sprawie chodzi moim zdaniem bardziej o politykę niż obronność. Amerykańscy politycy starają się pokazać sceptykom w Europie, że robią wszystko, by uspokoić obawy Moskwy.

Tego rodzaju umowy – które umożliwiają dostęp strony trzeciej do amerykańskiej bazy na zagranicznym terytorium – są rzadkością. Ale i sytuacja jest nietypowa.

Istotne jest to, że władze w Waszyngtonie podkreślają, iż zgodę na inspekcje musiałyby wyrazić Warszawa i Praga. Z tego, co mówi strona amerykańska, porozumienie z Rosją miałoby być oparte na zasadzie wzajemności. Nie za bardzo rozumiem, co mogłoby to w tym wypadku znaczyć. Jedynym systemem obrony przeciwrakietowej, jakim ewentualnie mogliby być zainteresowani amerykańscy inspektorzy, jest system chroniący Moskwę. To bardzo stara instalacja, oparta nie na pociskach bez głowic bojowych, jak budowana przez Amerykanów tarcza, ale na głowicach nuklearnych.

Stany Zjednoczone pewnie chciałyby się lepiej zorientować, jaki jest stan tego systemu i jego możliwości, ale dla Rosjan to bardzo drażliwa sprawa. Tym bardziej że wartość informacji, jakie Rosjanie uzyskają z monitorowania bazy rakietowej Polsce i radaru w Czechach, jest tak naprawdę niewielka.

—not. p.g.

Ewentualne inspekcje w bazie z wyrzutniami przeciwrakietowymi w Polsce i stacji radarowej w Czechach przeprowadzaliby attaché wojskowi z rosyjskich ambasad w Warszawie i w Pradze. – Szczegóły odpowiednich umów byłyby wynegocjowane przy udziale rządów Polski i Czech – zapewniał w Brukseli zastępca amerykańskiego sekretarza stanu Daniel Fried, który przedstawił w Kwaterze Głównej NATO szczegóły oferty w sprawie tarczy antyrakietowej złożonej na piśmie Rosjanom w tym tygodniu.

Pozostało 92% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!