Budowa amerykańskiej bazy ma potrwać od trzech do pięciu lat – wynika z nieoficjalnych informacji. – W 2012 r. w Polsce ma już być na stałe jedna bateria rakiet Patriot – mówi rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Do tego czasu bateria może stacjonować u nas cyklicznie np. przez miesiąc w każdym kwartale roku. Do obsługi bazy i patriotów USA wyślą dwa garnizony – po ok. 120 żołnierzy. Polski rząd liczy też, że będzie mógł kupić ze znacznym rabatem kolejne rakiety.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Waszyngton chciał mieć wpływ na miejsce ulokowania amerykańskiej baterii. Jednak to strona polska ostatecznie będzie decydować o jej lokalizacji. Z informacji „Rz” wynika, że patrioty mają stanąć w garnizonie pod Warszawą.
Zgodnie z umową – USA będą miały „znaczący wkład” w modernizację wojska polskiego. Rząd liczy na to, że będzie mógł po preferencyjnych cenach dokupić kolejne baterie Patriot.
Premier i prezydent entuzjastycznie wypowiadają się o parafowanym porozumieniu. Szef MSZ Radosław Sikorski przekazał w piątek tekst umowy prezydentowi. Lech Kaczyński uznał, że warunki są niezłe, ale wytknął rządowi, że zbyt długo zwlekał z podjęciem decyzji. Politycy różnią się w opiniach, na temat ostatnich zmian w umowie, o które zabiegał rząd. – Są one minimalne, ale ten rząd ma jakąś psychiczną potrzebę robienia wszystkiego na przekór poprzednikom – mówi Paweł Kowal, były wiceszef MSZ w rządzie PiS.
– To porozumienie jest sukcesem. Nie należy szukać różnic w umowie, bo Witold Waszczykowski (były wiceminister – red.) negocjował ją w imieniu rządu, a dopiął minister Sikorski – kontruje Krzysztof Lisek (PO), szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.