Dlaczego drużyna tej klasy co Polska męczy się z tak przeciętnym rywalem jak Belgia?
Łukasz Kadziewicz:
Bo już nie możemy na siebie patrzeć i mamy przesyt gry. Ten sezon był za długi. Zacząłem go z kontuzją, a kończę ledwie żywy. To nie jest przypadek, że tak ważny mecz graliśmy w takim składzie. Wlazły ma pół ręki w gipsie, Ignaczak po operacji, Zagumny nie może ruszyć nogą, a Winiarski wstać o własnych siłach z toalety. Wszyscy jesteśmy do remontu. Ale mnie nie interesuje już to, co było. Sprawa jest zamknięta. Najważniejsze, że jedziemy w przyszłym roku na mistrzostwa Europy, i tylko to się liczy. Styl, w jakim ten cel osiągnęliśmy, nie ma znaczenia.
Dopuszczał pan myśl, że może się nie udać?
Nie. To byłby niewyobrażalny blamaż, cios w serce każdego z nas.