Marzec 1982 r. Siedziba warszawskiej SB. Trwa śledztwo w sprawie zmarłego sierżanta Karosa.
– Po aresztowaniu Sylwka powiedziałem w kazaniu o absurdalności zarzutu, że namawiał młodzież do zbrojnej rewolty – mówi ks. Władysław Trojanowski, wtedy wikary w Podkowie Leśnej, dziś proboszcz w Tłuszczu. – Nazajutrz pojawiła się bezpieka.
[srodtytul]Oni ci tego Karosa nie darują...[/srodtytul]
Zatrzymanemu grożono pozbawieniem życia już w czasie pierwszych przesłuchań w Pałacu Mostowskich. To samo po osadzeniu w areszcie na Rakowieckiej. Celę z księdzem dzielił Leszek Moczulski:
– Strażnicy wywołują go z celi. Powraca rozdygotany. Bezpieczniak zapowiedział mu „wykończenie” po odbyciu kary więzienia.