„Rz” dotarła do zeznań, które Bronisław Komorowski złożył w Prokuraturze Krajowej tydzień temu. Chodzi o śledztwo w sprawie podejrzenia korupcji w Komisji Weryfikacyjnej WSI. Aleksander L., emerytowany pułkownik wojskowych służb PRL, i dziennikarz Wojciech Sumliński mieli – według prokuratury – za 200 tys. zł oferować załatwienie pozytywnej weryfikacji ppłk. Leszkowi Tobiaszowi, oficerowi byłych WSI. L. miał też złożyć marszałkowi propozycję dostępu do tajnego aneksu do raportu komisji weryfikacyjnej WSI.
Jak ustaliła „Rz”, tydzień temu Komorowski wycofał się z wcześniejszych zeznań dotyczących terminu pierwszego spotkania z ppłk. Tobiaszem, który miał go ostrzegać przed L. W lipcu 2008 r. zeznał, opierając się na zapisach ze swojego kalendarza, że spotkali się 21 listopada 2007 r. Tymczasem w październiku 2008 r. Tobiasz zapewniał śledczych, że do spotkania doszło między 20 października a 2 listopada 2007 r.
[wyimek]Komorowski stwierdził, że ppłk Tobiasz mógł lepiej zapamiętać daty ich spotkań[/wyimek]
– Dopuszczam możliwość, że Leszek Tobiasz lepiej zapamiętał daty spotkań, w czasie których poinformował mnie o zagrożeniu korupcyjnym w otoczeniu komisji weryfikacyjnej, jakie powstało m.in. w wyniku działalności pana L. – mówi „Rz”Komorowski. Podobnie zeznał w prokuraturze. I wyjaśnia: – Sprawa, z którą przyszedł do mnie Tobiasz, należała zapewne do najpoważniejszych, jakimi się wówczas zajmował. Dla mnie najważniejsze były wtedy kwestie związane z obejmowaniem funkcji marszałka i uruchomieniem prac Sejmu VI kadencji.
Jak ustaliła „Rz”, Komorowski zeznał też, że pierwsze spotkanie z Tobiaszem dotyczyło aneksu i komisji weryfikacyjnej WSI. To sprzeczne z zeznaniami byłego oficera WSI, który zapewniał, że spotkanie miało charakter towarzyski, a wątek aneksu wcale nie był poruszany.