Ja nie stawiam takiej tezy. Wskazuję tylko na pewne znaki zapytania dotyczące ówczesnej działalności Lecha Wałęsy. Są one stawiane przez uczestników tamtych wydarzeń. Chodzi tu o dziwny sposób, w jaki Wałęsa znalazł się w Wolnych Związkach Zawodowych, konflikty które tam wywoływał, radykalizm, z którym się obnosił. Wiadomo, że kilka miesięcy po związaniu się z WZZ Wybrzeża Wałęsa spotkał się na terenie zakładu „ZREMB” z dwoma oficerami SB i zdeklarował się, że może ich „informować o swoich zamierzeniach”, ale w zakładzie, gdyż poza nim może być obserwowany przez kolegów ze związków. Jeszcze raz podkreślam — nie stawiam żadnej tezy, wskazuję tylko na pewne niejasności.
[b]Ale przecież SB go wówczas rozpracowywała. Czy rozpracowuje się własnego agenta? [/b]
W tej sprawie mogę tylko odesłać pana do wspomnianego wyżej dokumentu.
[b]A jak pan ocenia rolę, jaką Wałęsa odegrał w sierpniu 1980 roku?[/b]
Jest to rola bardzo niejednoznaczna. Jego działalność różniła się od tego, co zostało opisane w dotychczasowej historiografii, a przede wszystkim na kartach jego wspomnień. Trzeciego dnia strajku, jak relacjonował Bogdan Borusewicz, Wałęsa uległ presji i zakończył strajk. Nie był zadowolony z jego kontynuowania. Niejasne są również pierwsze godziny 14 sierpnia 1980 roku. Skąd Wałęsa przybył do Stoczni, jak dostał się na jej teren?
[b]Sugeruje pan, że wprowadziło go tam SB? [/b]
Zebrałem szereg wypowiedzi i relacji na ten temat. Wskazują one, że Wałęsa ma coś do ukrycia. Choćby w tak prostej kwestii jak wejście na teren stoczni podał szereg różnych wersji. Raz mówił, że przeskoczył przez płot, raz, że przez mur, raz że przeszedł przez dziurę w płocie, a jeszcze innym razem wspomniał o jakimś tunelu. Myli również miejsce, w którym to się miało stać. Sądzę, że gdy dowiemy się, co tego ranka działo się z Lechem Wałęsą, odpowiemy na wszystkie postawione przez pana pytania.
[b]Zna pan przecież Wałęsę i jego specyficzny sposób mówienia.[/b]
To był jeden z najważniejszych momentów w jego życiu. Sam mówił, że zadecydował on o jego późniejszych losach. Wałęsa opowiadał później o tym nawet w Kongresie Stanów Zjednoczonych. Takich przeżyć się nie zapomina.
[b]To zapytam jeszcze raz: czy to komuniści umieścili Wałęsę w stoczni?[/b]
Z relacji, które zebrałem wynika, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że władze mogły Wałęsie celowo nie przeszkodzić w przedostaniu się na teren stoczni.
[b]Dlaczego komunistyczny agent miałby obalić komunizm?[/b]
Obawiam się, że komunizm nigdy nie został obalony. Ten system się zdegenerował i uległ stopniowej dekompozycji. Nie było, przynajmniej w Polsce, żadnego gwałtownego, jednoznacznego tąpnięcia. Leczniczej dla państwa selekcji elit politycznych. Uważam, że gdy Wałęsa twierdzi, iż to on obalił komunizm, to znacznie przesadza.
[b]Czy spodziewał się pan, że pańska książka wywoła aż tak silną reakcję?[/b]
No cóż, nie sądziłem, że zostanę zaatakowany w taki sposób. „Gazeta Wyborcza” zarzuciła mi, że jestem członkiem młodzieżówki PiS-u, co jest nieprawdą. Nigdy też nie powiedziałem, że „pedały są zwierzętami”. Uważam, że przyczyną tego ataku jest to, iż w książce zaprezentowałem inną wersję historii najnowszej niż lansowaną przez środowisko „GW”. Ci ludzie broniąc Wałęsy, bronią własnych biografii i powielanych przez siebie mitów. Co ciekawe, te same osoby, które dziś tak zaciekle bronią Wałęsy, kiedy się z nim ścierały na arenie politycznej, odsądzały go od czci i wiary. W swojej książce cytuję chociażby wypowiedź Adama Michnika, w której mówi on o Wałęsie jak o zwykłym populiście.
[b]Pańską książkę krytykuje jednak nie tylko „GW”, ale również Piotr Gontarczyk. [/b]
Mogę powiedzieć tylko tyle, że bardzo zaskoczyło mnie, że tak niesprawiedliwy tekst wyszedł z pod pióra osoby, która jeszcze niedawno była w podobnej sytuacji co ja. Jestem otwarty na wszelką krytykę. Jestem młody, to moja pierwsza książka i mój warsztat historyka na pewno będzie się jeszcze szlifował. Tekst Gontarczyka był jednak naszpikowany wyjątkową ilością negatywnych emocji, nie był obiektywny. To przykre.
[b]W pańskiej sprawie wypowiedział się nawet premier. To chyba musi robić wrażenie na 24-letnim początkującym badaczu. Jak odbiera pan to, co się dzieje wokół pańskiej książki?[/b]
Spodziewałem się, że ta publikacja może wywołać debatę między historykami. Ale nigdy bym nie przypuszczał, że w sprawie mojej książki będą wypowiadać się najważniejsze osoby w państwie. A tym bardziej, że zostanie ona wykorzystana do ataku na IPN. Instytucja ta nie ma bowiem nic wspólnego z moją książką. Publikacja była gotowa w lipcu 2008 roku, a ja pracuję w IPN od października ubiegłego roku.
[b]A co pan myśli o reakcji samego Wałęsy? Czy gdy usłyszał pan, że były prezydent chce wyjechać z Polski i zwrócić Nagrodę Nobla, nie zrobiło się panu trochę głupio?[/b]
Zapewniam, że nie miałem nigdy złych intencji. Pisząc tą książkę nie chciałem wypędzić Wałęsy z Polski. Nie sądziłem, że pan prezydent w taki sposób zareaguje na publikację 24-letniego historyka. Mam nadzieję, że Lech Wałęsa na spokojnie przeczyta całą książkę i zaprosi mnie do siebie. Będziemy mogli usiąść i porozmawiać na temat jej treści. Wtedy w drugim wydaniu książki mógłbym przedstawić jego punkt widzenia.
[b]Tymczasem wygląda na to, że stracił pan prace. Pana stanowisko w IPN ma zostać zlikwidowane.[/b]
Umowa między mną a pracodawcą jest sprawą poufną i nie powinienem wypowiadać się na te tematy.
[b]Nie czuje się pan oszukany? IPN pana bronił, a następnego dnia poinformował, że zostanie pan zwolniony. [/b]
Praca w IPN była i jest dla mnie wielką szansą i zaszczytem. Nie mam żadnych pretensji do władz tej instytucji, które znajdują się pod silną presją.
[b]Czy po tym wszystkim co się stało, gdyby mógł pan cofnąć czas, zmieniłby pan coś w książce przed publikacją? [/b]
Byłyby to co najwyżej zmiany kosmetyczne. Polemika prasowa wokół mojej książki nie zmieniła moich poglądów w kwestii Wałęsy. Nie zamierzam pod wpływem na razie jednej recenzji historyka, wycofywać się z moich tez.
[b]Piotr Gontarczyk napisał, że swoją pierwszą książką popełnił pan zawodowe harakiri. Czuje się pan skończony jako historyk? [/b]
Nie. Chciałbym kiedyś napisać książkę o cichych bojownikach o niepodległość naszej ojczyzny, którym zresztą dedykuję moją obecną pracę. Ludziach, którzy odegrali wielką rolę, a zostali z różnych powodów zapomniani. Chciałbym do nich dotrzeć i opisać ich historię. Myślę, że jeszcze wszystko przede mną.
[link=http://www.rp.pl/artykul/9157,285344_Cenckiewicz__Histeria_zamiast_lektury_.html][b]Recenzja książki Zyzaka - Sławomir Cenckiewicz[/b][/link]
[ramka]Paweł Zyzak jest absolwentem wydziału historii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jego praca magisterska, napisana pod kierunkiem prof. Andrzeja Nowaka, została niedawno wydana pod tytułem „Lech Wałęsa. Idea i historia” przez krakowskie wydawnictwo „Arcana”. Zyzak od października 2008 jest pracuje jako archiwista w krakowskim oddziale IPN, który zapowiedział jednak we wtorek, że nie przedłuży z nim czasowej umowy. [/ramka]