Ciągle coś się zmienia u naczelnych. Hanna, która do stołecznego zoo przyjechała z Dublina, została właśnie zaczipowana.
W ciągu najbliższych trzech lat z implantu wszczepionego między łopatki (żeby nie wydrapała) będzie się uwalniał hormon, który spowoduje, że nie będzie miała rui. Zrobiono to dlatego, że okres miała bardzo bolesny. A dzięki hormonom nie będzie cierpieć. Pracownicy zoo podkreślają, że nie chodziło o antykoncepcję. W pawilonie dla naczelnych takie zabezpieczenie jest całkowicie niepotrzebne. Dlaczego? Otóż w stadzie szympansów są dwa samce: Szymi i Zarno. Pierwszy absolutnie nie wykazuje zainteresowania płcią przeciwną. Jak mówi jego opiekun, szympans ten ma tak bogate życie wewnętrzne, że samice nie są obiektem jego zainteresowania.
Zarno natomiast, który przyjechał do nas z Gdańska, został wykastrowany. Wszystko dlatego, że nasze szympansy nie są czyste gatunkowo, są skundlone. A do hodowli tego gatunku potrzebna jest błękitna krew. Tę mają zapewnić w przyszłości sprowadzone nad Wisłę małpy z Afryki.
Koleżanki Hanny nie będą więc czipowane, bo nic im nie grozi ze strony stołecznych samców. Perspektyw na potomstwo nie mają żadnych.
Teraz Hanna z innymi szympansami bryka po wybiegu otoczonym wodą. Tu rok temu utopił się szympans Miki. Przeniesiony z zamkniętego pomieszczenia, w którym skakał na pancerną szybę, na nowym wybiegu też wyskoczył. Ale na szybę już nie natrafił. Szympansa nie udało się uratować.