– Jesteśmy tu, żeby zdobyć czwartą gwiazdkę – informują z plakatu przy wejściu do hotelu, w którym mieszkają, i chyba nie żartują.
Niemieccy piłkarze wygrali pierwszy mecz z Australią aż 4:0, zagrali tak, jak się wszyscy spodziewali po Brazylii, i nagle – z drużyny eksperymentu – stali się zespołem, na który z szacunkiem spoglądają wszyscy.
[srodtytul]Biedni i dumni[/srodtytul]
Niemcy zamieszkali w hotelu Velmore, na przedmieściach Pretorii przy drodze prowadzącej skrótem do Johannesburga. Skrót jest mało uczęszczany, nawierzchnia zniszczona przez słońce i zwierzęta. Niedaleko stoi tylko mały sklep, przed którym na schodach leniwie leży sprzedawca.
Naprzeciwko wjazdu do obwieszonego niemieckimi flagami hotelu ogrodzono plac i przyczepiono tabliczkę: parking tylko dla prasy. Z parkingu przez ulicę prowadzi przejście dla pieszych, świeżo namalowane – wszystko zrobił Niemiecki Związek Piłki Nożnej. Zatrudnił też niemieckie dziewczyny jako hostessy, sprowadził tłumacza, a dziennikarzom oddał do pracy stylową salę, gdzie mogą poczytać dzisiejszą „Frankfurter Allgemeine Zeitung” albo „Kickera”.