Rz: Dlaczego pana drużyna postanowiła przeciwko Hiszpanii nie grać w piłkę, tylko pokazywać ciosy karate?
Bert van Marwijk:
Patrzy pan z hiszpańskiego punktu widzenia. Obie drużyny grały w niedzielę wieczór bardzo brutalnie. Mamy trochę pretensji do Howarda Webba. Przy drugiej okazji Arjena Robbena nie widział oczywistego faulu, pod koniec meczu 85 tysięcy ludzi na trybunach widziało, że powinien być rzut rożny, a sędzia tego nie dostrzegł. Decydującym momentem była czerwona kartka dla Johna Heitingi, ale nie ma co narzekać, taki jest sport. Wygrała najlepsza drużyna na turnieju.
A nie widział pan brutalnego faulu Nigela de Jonga i rzutu karnego, który powinien zostać podyktowany za faul na Xavim?
W trakcie meczu siedzę na ławce rezerwowych, nie mam dostępu do powtórek. Chętnie wszystko przeanalizuję na spokojnie. Tu nie chodzi o nasz brzydki styl gry, ale o to, że chcieliśmy wygrać. To był finał mundialu, nikt nie cofał nogi, obie drużyny bardzo chciały zwyciężyć.