Tacy jak on nigdy nie będą ani do końca swoi, ani obcy. Za każdym razem, gdy Mesut Oezil był przy piłce w meczu Niemcy – Turcja, na stadionie w Berlinie słychać było gwizdy. Tureccy kibice przynieśli transparenty wypominające Oezilowi, że wybrał grę nie dla tej ojczyzny, co trzeba, bili mu brawo, gdy podawał i strzelał niecelnie. Raz tylko byli cicho: gdy z bliska zdobył gola na 2: 0.
Niemcy głośno przyznali się do Oezila dopiero pod koniec pierwszej połowy, zaczęli skandować jego nazwisko, a po golu w 79. minucie zaśpiewali, że to jest piękne. Ale on akurat w tej chwili ich śpiewów nie potrzebował. Po golu się nie cieszył, był wzruszony jak Lukas Podolski w Klagenfurcie, gdy dwa razy strzelał Polsce.
Jeszcze niedawno Niemcy bali się grać z Turkami w Berlinie, mieście 200 tysięcy imigrantów znad Bosforu. W piątek okazało się, że strach był niepotrzebny. Na ulicach stolicy trwała wspólna zabawa, na trybunach Turcy mieli przewagę, ale poza gwizdami było spokojnie, w loży honorowej obok kanclerz Angeli Merkel usiadł premier Recep Tayyip Erdogan. A na boisku Niemcy okazali się dużo lepsi od Turków.
– Graliśmy właściwie na wyjeździe, tym cenniejsze jest zwycięstwo – mówił trener Joachim Loew. Pierwszego i trzeciego gola strzelił Miroslav Klose, czyli jak go nazwała „Sueddeutsche Zeitung” Miro Nationale, który od piątku jest drugim strzelcem w historii niemieckiej kadry i od rekordu Gerda Muellera dzieli go już tylko 11 bramek (to były jego trafienia nr 56 i 57). Przy pierwszej bramce Klose przystawił głowę do piłki odbitej od poprzeczki po uderzeniu Thomasa Muellera, przy golu na 3: 0 wykorzystał błąd bramkarza Volkana Demirela, który podał mu piłkę. Turcy mieli świetną okazję do wyrównania w pierwszej połowie, ale Hamit Altintop przegrał z Manuelem Neuerem w sytuacji sam na sam.
Hiszpania długo czekała na gole z Litwinami, potem straciła prowadzenie po bramce Dervydasa Sernasa z Widzewa (grali też Andrius Skerla i Tadas Kijanskas z Jagiellonii), ale wygrała 3: 1. Trwa marsz Czarnogóry, która debiutuje w eliminacjach i odniosła już trzecie z rzędu zwycięstwo 1: 0 (Mladen Kascelan z Jagiellonii wszedł w meczu ze Szwajcarią po przerwie).