W doniesieniach na temat okoliczności śmierci Muammara Kaddafiego zaroiło się od niejasności. Ze zdjęć i filmów dostarczonych przez naocznych świadków może wynikać, że pułkownik, ranny i osaczony, został najpierw skatowany, a potem zabity strzałem w skroń z bliskiej odległości. Taki obraz wydarzeń byłby całkowicie sprzeczny z informacjami, które w czwartek przekazywały światu tymczasowe władze Libii.
Walka czy egzekucja?
Rebelianci znaleźli Kaddafiego w betonowym przejściu pod drogą niedaleko Syrty. Ukrył się tam razem ze swoimi ochroniarzami, gdy konwój, którym chciał uciec z miasta, został unieruchomiony przez samoloty NATO. Wywiązała się krótka walka, w czasie której zginęli jego towarzysze. Na jednym z krążących po sieci filmów widać, jak wychodząc z kryjówki, ranny Kaddafi prosi powstańców, by darowali mu życie. „Nie strzelajcie, co wam zrobiłem?" – słychać jego słowa. Tłum szarpie go i prowadzi do samochodu terenowego. Kaddafi zostaje rzucony na maskę, a potem – wśród okrzyków „Bóg jest wielki!" – ściągnięty z niej na ziemię. Próbuje coś powiedzieć, gestykuluje. Tu film się kończy. Na kolejnych są już tylko zwłoki dyktatora. Na lewej skroni wyraźnie widać ślad po kuli. Nadal otaczają go rebelianci, wloką ciało po ulicy; wygląda na to, że Kaddafi zginął w ich obecności.
Ludzie podający się za naocznych świadków przedstawiali różne wersje okoliczności śmierci dyktatora. Jedni mówili, że zginął z rąk swojego ochroniarza, który chciał oszczędzić mu cierpień. Inni – że został pobity i zastrzelony, gdy podjął desperacką próbę ucieczki. W końcu świat obiegły zdjęcia młodego chłopaka ze złotym pistoletem Kaddafiego. Twierdził, że osobiście zastrzelił dyktatora, gdy ten siedział w samochodzie.
Zbrodnia wojenna?
Z pierwszych doniesień Narodowej Rady Libijskiej wyłaniał się zupełnie inny obraz. Wynikało z nich, że Kaddafi został ranny w nogi i przetransportowany do szpitala. Potem – że został ranny w głowę, gdy próbował uciec z konwoju. W końcu – że zmarł w wyniku odniesionych ran („Oddaliśmy mnóstwo strzałów w stronę jego konwoju" – wyjaśniał członek władz Libii). Ta sekwencja zdarzeń nie pasuje jednak do tego, co można było zobaczyć w Internecie. Przede wszystkim nic nie wskazywało na to, że Kaddafi był ranny w nogi. Nie miał zakrwawionych spodni, stał o własnych siłach. Nic też nie świadczy, by zginął od strzałów, które dosięgły go, gdy próbował uciekać.
– To niepotrzebne dociekania. Nie widzę niczego złego w zachowaniu rebeliantów – mówi „Rz" sir Richard Dalton, ekspert z brytyjskiego instytutu Chatham House. – Oczywiście, doprowadzenie Kaddafiego żywego przed sąd byłoby bardziej humanitarne, ale nie zapominajmy, że dyktator mógł się przecież poddać i podjąć współpracę z władzami. Sam się prosił o taki koniec.