Małe tygrysy w warszawskim zoo

We Frankfurcie tygrys Iban zagryzł partnerkę w trakcie zbliżenia. Za to nad Wisłą zostawi po sobie trzy kociaki

Publikacja: 22.02.2012 12:36

Wczoraj udało się zrobić pierwsze zdjęcia tygrysiątkom

Wczoraj udało się zrobić pierwsze zdjęcia tygrysiątkom

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Maja Krakowiak, szefowa drapieżników w warszawskim zoo przy ul. Ratuszowej, od początku tygodnia odbiera gratulacje i pochwały za to, co się stało na wybiegu tygrysów. Bo w sobotnią noc Ratu się okociła. I to wiadomo na pewno. Jak również to, że są trzy maluchy. I że Ratu karmi kociaki, a to dobrze wróży na przyszłość, bo przecież w poprzednim miocie odrzuciła Zoję, która miała przepuklinę.

Teraz Ratu stoi na straży maluchów i nie pozwala się nikomu do nich zbliżyć. Nawet Maja Krakowiak ich nie widziała z bliska. Tak samo jak fotografka zoo Ewa Ziółkowska: – Są za kratami, w dużym boksie, za wysokim ogrodzeniem.

Do tej pory tylko jeden człowiek je widział – opiekun tygrysów. Za to szefowa drapieżników podgląda tygrysią rodzinę dzięki całodobowemu monitoringowi. Dzięki temu wiadomo, co się na zapleczu tygrysiego wybiegu dzieje. – Nagraliśmy też sam poród. Trwał trzy godziny. Wkrótce go pokażemy na stronie zoo. Ale po zmontowaniu będą to trzy minuty z całego porodu – zapowiada Maja Krakowiak.

Jeszcze nie udało się nawet określić płci maluchów. Stanie się to dopiero po tym, jak Ratu przejdzie do drugiego boksu i zostawi młode. Kiedy to będzie? Może w przyszłym tygodniu. – Teraz najważniejsze jest to, by zostawić ją w spokoju – mówi szefowa drapieżników.

Do całej tej sytuacji przyczynił się 11-letni Iban, którego Niemcy nam wypożyczyli właśnie z myślą o przedłużeniu gatunku w Polsce. Mimo tego, że w zoo we Frankfurcie w chwili zbliżenia z partnerką zagryzł ją, to koordynator gatunku zdecydował w zeszłym roku, by tygrys przyjechał do Warszawy. Wszyscy na Ratuszowej drżeli przed jego spotkaniem z Ratu. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Iban zbliżył się do dzikiej kocicy aż sześć razy w ciągu jednej randki. I tak było przez następne dni.

Kot do Niemiec odjedzie najwcześniej w maju. Musi być u nas, bo tam też spowodował, że inna partnerka ma małe koty, więc do czasu, aż nie podrosną, samiec będzie w Polsce. Być może jeszcze wróci nad Wisłę przedłużać gatunek, gdyby nie udało się nam znaleźć partnera dla Ratu na stałe.

Teraz na Ratuszowej czekają na kolejne narodziny. I choć zapowiadanie ich nie jest w tradycji zoo, „żeby nie zapeszyć", to wszyscy mają nadzieję na narodziny wśród nosorożców i hipopotamów.

– Gdyby się udało u nosorożców, to by była światowa sensacja. Z hipopotamami jest wielka niewiadoma, bo samica po kryciach miała ruję, ale u nich tak jest, że nawet jak są w ciąży, to może w pierwszym miesiącu mieć jeszcze ruję – mówi wiceszefowa zoo Ewa Zbonikowska.

A w herpetarium czekają na wyklucie się żółwi żabuti z Brazylii.

– Są od miesiąca w inkubatorze. Będą jeszcze 2,5 miesiąca. To dopiero jedna trzecia sukcesu. Jak się wyklują, będzie pełny sukces – mówi Mariusz Lech, szef herpetarium.

Maja Krakowiak, szefowa drapieżników w warszawskim zoo przy ul. Ratuszowej, od początku tygodnia odbiera gratulacje i pochwały za to, co się stało na wybiegu tygrysów. Bo w sobotnią noc Ratu się okociła. I to wiadomo na pewno. Jak również to, że są trzy maluchy. I że Ratu karmi kociaki, a to dobrze wróży na przyszłość, bo przecież w poprzednim miocie odrzuciła Zoję, która miała przepuklinę.

Pozostało 85% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej