Korespondencja z Lienzu
– Jesteśmy dumni, że zyskaliśmy zaufanie Polaków, ale też przekonani, iż trafili świetnie i będą zadowoleni – mówi „Rz" burmistrz Lienzu Elisabeth Blanik. 12-tysięczne miasteczko położone w alpejskiej dolinie będzie bazą reprezentacji Polski przez najbliższe dwa tygodnie. Dzisiaj około 19 na lotnisku w Klagenfurcie wyląduje 13 zawodników, którzy z rodzinami, ale pod okiem Franciszka Smudy odpoczywali w tureckim Belek. Rodziny zostały już odesłane do domów, bo żarty się skończyły.
– Z lotniska do hotelu mamy około dwóch godzin jazdy autokarem. Na miejscu w Lienzu czekać na nas będą Przemysław Tytoń, Łukasz Fabiański i Adam Matuszczyk. W czwartek do zespołu dołączy Kamil Grosicki, pozostali dostali trochę dłuższe wakacje – mówi Tomasz Rząsa, rzecznik kadry.
Lienz nazywany jest „Sonnestadt", bo podobno najwięcej tutaj słońca w całej Austrii. Polacy trafili na jeden z gorszych momentów, bo na początku zgrupowania przewiduje się maksymalnie dziesięć stopni i opady śniegu w górach. Boisko stadionu Dolomiten jest jednak świetnie przygotowane, podobnie jak centrum prasowe i hotel.
– Najpierw przedstawiliśmy wirtualny plan tego, jak wszystko ma wyglądać, później monitorowaliśmy postępy prac, które wykonywali gospodarze. Sala dla dziennikarzy ma 100 miejsc, jest Internet i dużo wolnej przestrzeni. Ustaliliśmy plan treningów i spotkań z mediami. Jesteśmy przygotowani na duże zainteresowanie – mówi Marta Szymańska z PZPN.