Lato odcina się od odpowiedzialności za decyzję o zamknięciu dachu.
- Ja myślę, że nie do mnie ta decyzja należała. Zresztą była straszna ulewa przed meczem, gdzie dach był zamknięty. Dzisiaj będziemy zwalali na dach? Nie, nie, nie - mówił w RMF FM.
Nie wie czy dach będzie zamknięty podczas kolejnego spotkania Polaków, z Rosją. Przypomniał, że decyzję w tej sprawie podejmuje UEFA. Przed turniejem federacja ogłosiła, że wszystkie mecze na Narodowym odbędą się przy zamkniętym zadaszeniu.
Lato przyznał, że utyskiwanie na warunki spowodowane zamknięciem dach były "niemęskie". Stwierdził, że warunki były równe dla wszystkich.
Jego zdaniem czerwona kartka nie obciąża konta Wojciecha Szczęsnego - Nie jego błąd, a błąd obrony, która pozwoliła sobie zagrać piłkę za plecy. W tempo wszedł zawodnik i w zasadzie on był już bez wyjścia. Ja myślę, że błędem Wojtka Szczęsnego była pierwsza bramka - to nieszczęśliwe wyjście do piłki. Jeśli by nie wyszedł, to myślę, że z tego nic by nie było - stwierdził Lato i dodał, że na nowego bohatera wyrósł Przemysław Tytoń.