Pewni gry na mundialu są już Włosi, Holendrzy, Belgowie, Niemcy i Szwajcarzy. Wieczorem poznamy cztery ostatnie drużyny, które zdobędą bezpośredni bilet do Brazylii.
W polskiej grupie prawie wszystko jest jasne, w grze pozostały tylko dwa zespoły, ale Ukraińcy nie robią sobie wielkich nadziei na uniknięcie baraży. Nawet zwycięstwo nad San Marino nie da im pierwszego miejsca, jeśli Anglicy pokonają Polaków. – Powinniśmy być realistami. Nie sądzę, by gospodarze stracili punkty na Wembley. Ale prawda jest taka, że oni zasłużyli na awans bardziej niż my. Nie jesteśmy od nich silniejsi – przyznaje trener Mychajło Fomienko.
Większych emocji i niespodzianek nie powinno być także w grupach F oraz I. Rosjanie o trzy punkty wyprzedzają Portugalię i wystarczy im remis w wyjazdowym meczu z Azerbejdżanem, w identycznej sytuacji są Hiszpanie, którzy kończą eliminacje spotkaniem z Gruzją i by wypuścić awans z rąk, musieliby w Albacete przegrać, a Francuzi pokonać w Paryżu Finlandię.
Europa boi się Francji
Po skromnym zwycięstwie nad Białorusią (2:1) Vicente del Bosque kazał swoim piłkarzom grać agresywniej w ataku. Trener Hiszpanów wie, że muszą być bardziej skuteczni, jeśli chcą przejść do historii jako trzecia drużyna, która obroniła tytuł. Dotychczas udało się to tylko Włochom (1938) i Brazylii (1962).
Francuzi nie liczą na porażkę mistrzów świata i Europy z Gruzją (nie przegrali 29 kolejnych spotkań na swoim stadionie) i przygotowują się na baraże. Ale system rozstawienia uważają za niesprawiedliwy. Zadecyduje o nim pozycja w rankingu, który FIFA opublikuje w czwartek. Teraz zajmują w nim dopiero 25. miejsce.