Żal było patrzeć, jak holenderska pomarańcza strąca go z pomnika. Jak legenda i kapitan Hiszpanów popełnia błąd w przyjęciu piłki i bezskutecznie rzuca się Robinowi van Persiemu pod nogi. Jak przy ostatnim golu próbuje naprawić błąd obrony, biegając za Arjenem Robbenem na czworaka w polu karnym.
A przecież miało być tak pięknie. Zamiast pobitego rekordu Waltera Zengi (517 minut bez straconej bramki na mundialach) były jednak łzy i sypanie głowy popiołem. – Zagrałem fatalnie, nie pozostaje mi nic innego, jak zaśpiewać „mea culpa", ale rozpaczanie nie jest najlepszym rozwiązaniem – przyznał Iker Casillas. – Możemy tylko przeprosić kibiców, zmierzyć się z krytyką i jak najszybciej zapomnieć o tym, co się stało. Mecz z Chile będzie dla nas jak finał. Wierzę, że jeszcze zaświeci dla nas słońce.
Kiedy w maju w Lizbonie wznosił puchar za zwycięstwo w Lidze Mistrzów, ze szczęścia rzucił, że zdobycie upragnionej decimy (dziesiąte trofeum Realu) to nawet lepsze uczucie niż wygranie z Hiszpanią mundialu. Wtedy też popełnił błąd, ale koledzy wyrównali w doliczonym czasie, a w dogrywce przeprowadzili egzekucję. W piątek to Holandia była Realem, a Hiszpanii przypadła rola Atletico.
Dla Casillasa to właśnie Liga Mistrzów była przepustką do wielkiej kariery, a ostatnio jedyną sceną, na której mógł regularnie występować. Miał 18 lat, gdy na niej debiutował i zdobywał pierwszy puchar, wygrywając finał z Valencią (2000). Dwa lata później, w zwycięskim finale z Bayerem Leverkusen, zmienił w drugiej połowie kontuzjowanego Cesara, obronił trzy groźne strzały, został bohaterem i miejsca w bramce już nie oddał. Do stycznia 2013 roku, kiedy złamał palec lewej ręki, a Jose Mourinho sprowadził Diego Lopeza i konsekwentnie na niego stawiał.
– Jedyną rzeczą, jakiej żałuję podczas swojej trzyletniej pracy w Madrycie, jest to, że nie kupiłem go wcześniej – stwierdził Portugalczyk. Casillasa często odsyłał na trybuny, coraz głośniej mówiło się o ich konflikcie. – Płakałem, cierpiałem i nie spałem zbyt wiele. Klub jest dla mnie ważniejszy niż trenerzy, właściciele czy dyrektorzy. Dał mi wszystko, dzięki niemu noszę koszulkę reprezentacji Hiszpanii – opowiadał Casillas.