Sprawie udziału Polaków w konflikcie zbrojnym w Syrii i Iraku poświęcone było w ubiegłym tygodniu ostatnie posiedzenie sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Pojawili się na nim szefowie wywiadu wojskowego i cywilnego. Posłowie uzyskali potwierdzenie, że w tamtym rejonie przebywa kilku naszych obywateli.
– Wiadomo tylko, że nie wyjechali bezpośrednio z Polski, ale z innych państw, m.in. Wielkiej Brytanii. Monitoring takich osób to zadanie ABW, chcemy się więc dowiedzieć więcej na ich temat, m.in. czy biorą udział w konflikcie zbrojnym, czy są bojownikami Państwa Islamskiego, a jeśli tak, czy utrzymują np. kontakty z kimś w Polsce – mówi „Rzeczpospolitej" poseł Marek Opioła (PiS).
Ma to dać odpowiedź na pytanie, czy osoby te werbują w kraju kolejnych bojowników. Posłowie ze speckomisji będą do tego wracać na posiedzeniu w styczniu.
O zaangażowaniu Polaków po stronie islamskich bojowników donosił we wrześniu NaTemat.pl. Portal cytował Asaada Kanjo, syryjskiego aktywistę opozycyjnego, który twierdził, że spotkał „trzech bojowników z Polski, którzy są członkami ugrupowania Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie – regionalnej odnogi Al-Kaidy".
Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas nie jest tym zaskoczony. Podkreśla, że Polska podlega takim samym zagrożeniom terroryzmem jak cała Europa. Mogą się więc pojawiać radykalni działacze szukający osób chcących wziąć udział w „świętej wojnie dżihadu" czy „przeżyć przygodę życia". Kto może być na to podatny?